Nie jestem dla wszystkich.
Bo i niewielu potrafi unieść mój ciężar.
Ciężar szczerości i prawdy.
Jestem zbyt trudna dla większości.
Bo nie przytakuje jak marionetka.
Nie pozwalam sobą manipulować, wykorzystywać.
Cwaniaków, graczy, aktorów, lovelasów poznaję od pierwszych słów.
Nie uzależniam swojego szczęścia od drugiego człowieka.
Jestem silna, niezależna, samodzielna.
Jeśli nawiązuje jakąkolwiek relacje to dlatego, że tego chcę, a nie potrzebuję, by poczuć się dowartościowana, czy spełniona jako kobieta.
Jestem trudna, bo głośno wyrażam swoje zdanie.
Nie pozwalam nikomu przekraczać granic, które sobie wypracowałam.
Nie uginam się pod naporem hejtu.
Toksyczne relację tnę zaraz na wstępie.
Nie pozwalam im swoim jadem rozgościć się w moim życiu.
Bo spokój, pewność, harmonia mają dla mnie bezcenną wartość.
Zbyt ciężko i długo pracowałam na nie.
Unikam wszelkich dramatów, nie lubię uczestniczyć w żadnych gierkach, konfliktach.
A jeśli ktoś próbuje usilnie wciągać mnie w takie chore rozgrywki, bez skrupułów podziękuję mu za obecność.
Wolę w ciszy, milczeniu obserwować czyny ludzi, z dystansem i dużą dozą ostrożności otwierać drzwi do swojego serca.
Dla bliskich pójdę w ogień.
Ale za tymi, którzy mieszają mi w życiu, spalę ostatnią deskę mostu między nami.
W rewolucyjnym akcie wzajemności.
Jestem trudna.
Ale jest mi cholernie z tym dobrze.
~ Black Angel