Nie ma nic bardziej odpychającego niż mężczyzna, który próbuje budować swoją wartość na poniżaniu swojej kobiety.
Facet, który wrzeszczy na nią w sklepie, bo wzięła nie ten produkt. Który trzaska drzwiami, kiedy usłyszy coś, co mu się nie podoba. Który potrafi wyzwać ją od najgorszych, a potem udawać, że nic się nie stało. Obraża się jak dzieciak, kiedy nie zrobi tego, czego oczekuje. Ośmiesza ją przy znajomych, a potem mówi: „Oj, przecież to były żarty, nie masz dystansu?”. Robi z niej wariatkę, kiedy mówi, że coś ją boli. Umniejsza jej przy każdej okazji, bo przecież „bez niego sobie nie poradzi”.
A ona? Początkowo się tłumaczy. Potem zaczyna unikać konfliktów, więc mówi coraz mniej. W końcu przestaje mówić wcale, bo każda rozmowa kończy się tak samo – jej łzami i jego obojętnością. Przestaje pytać, przestaje wymagać, przestaje oczekiwać. Przyzwyczaja się do zimna, chociaż kiedyś marzyła o ciepłych dłoniach, które będą trzymać ją w każdej chwili słabości.
A potem są ci inni. Faceci, którzy wiedzą, że ich siła nie polega na krzyku. Którzy nie mają potrzeby udowadniać kobiecie, że są „większymi mężczyznami” przez to, że ją poniżają. Faceci, którzy zamiast mówić „przestań wymyślać”, zapytają: „co mogę zrobić, żebyś czuła się lepiej?”. Którzy nie traktują jej słów jak ataku, ale jak drogowskaz, co mogą poprawić.
Szacunek to sposób, w jaki traktujesz kobietę, kiedy nikt nie patrzy. To Twoje słowa, Twoje spojrzenie, Twoje czyny. Jeśli mężczyzna nie potrafi szanować kobiety, nie jest mężczyzną. Jest chłopcem, który nigdy nie dorósł do miłości.
Szacunek to nie siła, to dojrzałość. Nie każda kobieta miała szczęście spotkać mężczyznę, który to rozumie. Ale każda na takiego zasługuje.
Dla mężczyzn, którzy szanują swoje kobiety – chylę czoła. Bo to oni są prawdziwymi facetami.