Chociaż ja jestem rodzicem, to Ty jesteś moim największym nauczycielem. Dziękuję za wszystko, czego mnie nauczyłeś i za wszystko, czego nadal mnie uczysz. Nauczyłeś mnie, że nie ma piękniejszego dźwięku niż dźwięk śmiechu dziecka. Nauczyłeś mnie, że Twoje uściski są warte więcej niż jakikolwiek prezent. Nauczyłeś mnie, że popełnianie błędów jest w porządku. Nauczyłeś mnie, że miłość między rodzicem a dzieckiem jest bezwarunkową. Nauczyłeś mnie, że nic, co sobie wyobrażałam, nie może przygotować mnie na bycie matką. Nauczyłeś mnie zwalniać, cieszyć się chwilą i po prostu być. Nauczyłeś mnie, że nie ma czegoś takiego jak bycie idealną matką. Nauczyłeś mnie, że muszę nauczyć się kochać siebie, abym mogła nauczyć Cię kochać siebie. Nauczyłeś mnie, że bycie rodzicem wymaga nieskończonej cierpliwości i mnóstwa kawy. Nauczyłeś mnie, że serce może pękać z miłości. Nauczyłeś mnie wymazywać wszelkie moje wyobrażenia o tym, czym powinno być rodzicielstwo. Nauczyłeś mnie, że zostanie mamą oznacza, że ​​już nigdy nie zasnę bez zmartwień i poczucia winy. Nauczyłeś mnie, że macierzyństwo polega na myśleniu, że wszystko już zrozumiałeś, tylko po to, by uświadomić sobie, że zawsze będziesz uczyć się nowych rzeczy. Nauczyłeś mnie, że najlepsze chwile to te proste: przytulanie się do Ciebie, opowiadanie dowcipów i trzymanie Twojej ręki w mojej. Nauczyłeś mnie, że Twój uśmiech jest najlepszym lekarstwem na świecie. Nauczyłeś mnie, że nie potrzebujesz idealnej mamy; potrzebujesz mamy, która cię kocha i wspiera. Nauczyłeś mnie, że macierzyństwo jest bałaganiarskie, gorączkowe, nieprzewidywalne, chaotyczne i absolutnie piękne, wszystko w jednym. Przede wszystkim nauczyłeś mnie, że dar macierzyństwa jest cenny i bezcenny. Te lekcje będę nosić w swoim sercu na zawsze. Kocham Cię na zawsze, Mama ~


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła