Nie każda wojna toczy się z bronią w ręku. Nie każdą można wygrać samemu. Nie każdą widać. [...] Odeszła Sonia Szklanowska. Piękna kobieta i jeszcze piękniejszy człowiek. Miała zaledwie 25 lat. Była światłem, które rozjaśniało codzienność wielu ludzi. Wrażliwa, ciepła, mądra dusza. A jednak przegrała cichą wojnę z tą najbardziej uśmiechniętą chorobą świata – depresją. 😓😓😓😓😓😓 To, co boli najbardziej… to właśnie to, że z pozoru miała wszystko. Tylko że depresja nie patrzy na to, co masz. Nie interesuje jej liczba obserwujących, popularność, sukcesy, uroda. Depresja potrafi zamieszkać w najjaśniejszym uśmiechu. I powoli zjadać od środka. Po cichu. Bez krzyku. To nie jest smutek, który minie. To nie jest „gorszy dzień”. To choroba. Choroba, która potrafi zabić, jeśli się jej nie zauważy. Jeśli się ją zlekceważy. Jeśli się ją przemilczy. Proszę Was, nie zakładajcie, że skoro ktoś się uśmiecha – to na pewno wszystko u niego dobrze. Nie ignorujcie tych, którzy zamilkli. Nie przechodźcie obojętnie, gdy widzicie, że ktoś ma trudniejszy czas. Czasem wystarczy jedno zdanie: „Jak się dziś czujesz?” Jedna wiadomość, jeden sygnał, że ktoś jest obok. To może uratować czyjeś życie. Nie odkładajmy ludzi „na potem”. Nie udawajmy, że nie widzimy smutku. Nie bójmy się rozmawiać. Nie bójmy się zapytać. Dziś, zamiast kończyć ten post pustym „spoczywaj w pokoju Soniu" – chcę, by to był apel. Do Ciebie. Do mnie. Do każdego z nas. Byśmy byli uważniejsi. Byśmy widzieli. Byśmy nie zostawiali ludzi samych, kiedy świat wali im się na głowę. Czasem to właśnie nasze „jestem” staje się dla kogoś ostatnią nadzieją i czymś co utrzyma ich przy życiu. Mam nadzieję Soniu, że tam gdzie jesteś odnalazłaś swój upragniony spokoju. Mam nadzieję, że ta tragedia nie pójdzie na marne i w Polsce zacznie się mówić znacznie więcej o depresji. Świat był lepszy z Tobą. I nie zapomnimy. ~ Kobus


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła