Pewnego razu dziennikarz zapytał Cristiano Ronaldo: „Dlaczego twoja mama wciąż mieszka z tobą? Czemu nie kupiłeś jej własnego domu?” Cristiano odpowiedział wzruszającymi słowami: „Moja mama poświęciła dla mnie całe swoje życie. Dokonywała ofiar, które trudno sobie wyobrazić – często kładła się spać głodna, żebym ja miał co jeść. Nie mieliśmy pieniędzy, ale ona pracowała bez wytchnienia – siedem dni w tygodniu, często również w nocy jako sprzątaczka – tylko po to, by kupić mi pierwsze korki i dać mi szansę spełnić marzenie o zostaniu piłkarzem. Wszystko, co osiągnąłem, każdy mój sukces, zawdzięczam jej bezwarunkowej miłości i poświęceniu. To jej jestem winien wszystko. Tak długo, jak będę żyć, ona zawsze będzie przy mnie. Dałem jej już wszystko, co tylko mogłem, ale najważniejsze jest to, że ona jest moim schronieniem, moją siłą i największym błogosławieństwem.”


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła