Ona nie jest robotem. Choć czasem tak wygląda — gdy o szóstej rano wstaje, robi śniadania, budzi dzieci, potem biegnie do pracy, wraca z siatami, sprząta, gotuje, prasuje, odrabia z nimi lekcje… i jeszcze mówi, że „wszystko w porządku”. Ale nie jest. Bo nikt nie ma siły być wszystkim dla wszystkich. Facet wraca z pracy i mówi, że „jest zmęczony”. Jasne. Ale ona też pracuje. Też ma etat. I jeszcze „etat po etacie”, który nie kończy się nigdy. A potem się dziwisz, że ona nie ma siły na rozmowy. Na uśmiech. Na Ciebie. To nie ona się zmieniła. To Ty się nie ruszyłeś z kanapy. Pomoc w domu to nie łaska. To miłość. To partnerstwo, nie przywilej. To wstyd, że trzeba o tym przypominać. 🩸