Każdy z nas niesie swój bagaż. Czasem jest to ból, którego nikt nie widzi. Czasem wspomnienia, które potrafią zranić nawet po latach. Czasem słowa, które kiedyś ktoś powiedział – i zostały w nas na zawsze. Ale w tym bagażu jest też siła. Lekcje, które nauczyły nas, że potrafimy przetrwać. Łzy, które oczyściły serce. Upadki, które nauczyły nas wstawać. Nie wstydź się swojego bagażu. To on ukształtował człowieka, którym jesteś dzisiaj. A jeśli jest zbyt ciężki – pamiętaj, że można go odłożyć. Choćby na chwilę. Bo czasem, żeby iść dalej, trzeba uwolnić ręce i otworzyć serce. Nie trzymaj w sobie tego, co cię pali od środka. Łzy, które powstrzymujesz, zamieniają się w kamienie w sercu. Słowa, których nie wypowiadasz, duszą twoje gardło. Złość, której nie uwalniasz, zatruwa twoje ciało. Pozwól sobie poczuć. Płacz – bo łzy czyszczą duszę. Krzycz – jeśli tego potrzebujesz. Pisz – wylej z siebie to, co boli. Oddychaj głęboko – aż poczujesz, że oddech zabiera ciężar. Rozmawiaj – z kimś, kto nie ocenia. Emocje są jak fale – jeśli je zatrzymasz, zaleją cię od środka. A jeśli pozwolisz im przejść, zostawią po sobie spokój.


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła