„Zmieniłaś się…” - powiedzieli.
„Nie jesteś już taka jak kiedyś, stałaś się bardziej zdystansowana, trochę chłodniejsza, coraz częściej sama…”
Ale nie. Nie zmieniłam się. Po prostu w końcu odnalazłam siebie.
Przestałam próbować zadowalać wszystkich.
Nie czekam już, aż ktoś mnie pokocha, żebym poczuła, że istnieję.
Nie potrzebuję już aprobaty, potakiwania ani fałszywych uśmiechów.
Nauczyłam się mówić „nie”.
Nauczyłam się wybierać siebie.
Odsuwać się od tego, co mnie męczy, od ludzi, którzy mnie wyczerpują, od miejsc, w których czuję się obco.
To nie jest złość.
To nie jest żal.
To spokój. To mądrość.
Nie starzeję się.
Stałam się bardziej autentyczna, ostrożniejsza w wyborach, żyję w zgodzie z samą sobą.
Zrozumiałam, że lepiej być samej niż w złym towarzystwie.
I że nie ma nic cenniejszego niż spokój i miłość do siebie.
~ Autor nieznany