Było kiedyś takie popołudnie – deszcz, kawa rozlana na spodniach i telefon, który wpadł do kibla (klasyk). Siedziałem wtedy, wkurzony na wszystko i wszystkich, i nagle mnie tknęło: „Serio? Tak ma wyglądać moje życie?” No bo ile razy człowiek mówi sobie: „Jeszcze nie teraz”, „Nie jestem gotowy”, „Co ludzie powiedzą?” A potem budzisz się po trzydziestce i nawet pies sąsiada ma więcej przygód niż ty. I wtedy przypomniałem sobie słowa, które kiedyś przeczytałem (chyba Szymborska, ale nie dam głowy – mogła to być też naklejka z kubka): „Nic dwa razy się nie zdarza”. I to jeb... znaczy: uderzyło mnie w łeb. Bo serio – nie ma drugiej takiej nocy, drugiego takiego śmiechu, drugiej szansy na to, żeby powiedzieć „kocham” albo „mam to w d*pie i robię po swojemu”. Więc teraz robię. Nieidealnie, czasem po bandzie, często z drżeniem rąk, ale po mojemu. I wiesz co? Życie zaczęło smakować. Czasem kwaśno, jak cytryna, ale to wciąż lepsze niż smak papieru z biurka i „może kiedyś”. Nie czekaj, aż będzie idealny moment. Bo najlepszy moment jest właśnie teraz. Oddychaj, działaj, przeklinaj pod nosem jak trzeba, ale żyj tak, żebyś na końcu mógł powiedzieć: „Było warto”. - Adwokat Diabła


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła