Nie jestem fajna. Nie jestem miła. I nie zamierzam być, żeby ktokolwiek poczuł się lepiej w mojej obecności. Bo wiecie, ludzie to nie są etykiety z metką „fajna”, „miła”, „zabawna”, „przystosowana”. Ludzie to nie są wzorce zachowań skrojone pod oczekiwania otoczenia. Nie przyszłam na ten świat, żeby zadowalać innych. I nie jestem tu po to, by ktoś mógł mnie zmieniać według swoich potrzeb. Jestem jaka jestem. Czasem cicha, a czasem głośna jak krzyk, który zrywa ściany w środku duszy. Mam swoje mroki, swoje światła. Mam w sobie sprzeczności – i to mnie tworzy. Nie muszę być „łatwa w obyciu”. Nie muszę być „sympatyczna”. Nie jestem głaskaniem po głowie. Jestem spojrzeniem, które mówi prawdę. Jestem tą, która słucha, ale nie zawsze przytakuje. Jestem kobietą, która nie przeprasza za swoje zdanie tylko dlatego, że komuś nie pasuje mój ton. Zbyt długo świat próbował mi wmówić, że powinnam się „ładnie uśmiechać”, być „bardziej grzeczna”, „bardziej miękka”. Ale ja nie jestem z waty cukrowej. I nie chcę nią być. Nie każdy musi mnie lubić. Nie każdy musi mnie rozumieć. Ale jeśli ktoś chce być naprawdę blisko – niech zobaczy całość. Niech zaakceptuje również to, co nie jest wygodne. Bo prawdziwość to nie słodycz. To nie ułożone słowa, którymi się kupuje akceptację. To odwaga, by być sobą – nie zawsze popularna, ale zawsze prawdziwa. Więc nie pytaj mnie, czy jestem fajna. Spytaj siebie, czy masz odwagę poznać człowieka bez filtra. I czy potrafisz zaakceptować to, co nie zawsze da się polubić, ale zawsze warto uszanować. - Angelika Fiori