Podziękuj tym, którzy Cię zawiedli. Podziękuj tym, którzy obiecywali, że będą, a potem znikali, kiedy najbardziej ich potrzebowałaś. Bo dzięki nim nauczyłaś się, że słowa bez pokrycia są warte tyle, co pusty gest – nic. Podziękuj tym, którzy zawiedli Twoje zaufanie, bo pokazali Ci, że nie każdy, kto uśmiecha się do Ciebie, ma czyste intencje. Nauczyłaś się, że zaufanie jest cenne i że nie każdy na nie zasługuje. Podziękuj tym, którzy Cię zostawili, bo to właśnie oni dali Ci szansę, żebyś mogła znaleźć tych, którzy nigdy nie puszczą Twojej dłoni. Podziękuj tym, którzy Cię oszukali, bo dzięki nim zrozumiałaś, że to nie Ty byłaś naiwna – to oni byli kłamcami. I że prawda zawsze wyjdzie na jaw, a maski prędzej czy później opadną. Podziękuj tym, którzy nie docenili Twojej obecności, bo pozwolili Ci zobaczyć, że jesteś więcej warta niż bycie opcją w czyimś życiu. Nauczyłaś się, że nie musisz udowadniać swojej wartości nikomu, kto nie potrafi jej dostrzec. Podziękuj tym, którzy ranili, bo to oni sprawili, że dziś jesteś silniejsza. Że już nie pozwolisz nikomu traktować się jak drugą opcję. Że już nigdy nie zostaniesz tam, gdzie ktoś nie potrafi Cię kochać właściwie. Bo każda zdrada, każde kłamstwo, każde niedocenienie to lekcja, po której podnosisz się silniejsza. Nie jesteś tą samą kobietą, którą kiedyś było łatwo oszukać, wykorzystać, zranić. I niech to będzie Twoja zemsta – nie chować żalu, nie życzyć im źle, nie płakać za tym, co minęło. Tylko odejść. I stać się kobietą, którą oni kiedyś wspomną z myślą: „Jak mogłem ją stracić?” – Kobus -


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła