Przyszłam na świat w czasach, kiedy nie było Facebooka, Instagrama i innych mediów społecznościowych, za to było mnóstwo przyjaciół dookoła. Przyszłam na świat w czasach, kiedy nie było telefonów komórkowych, tylko wrzaski pod oknem "chodź się pobawić". Przyszłam na świat w czasach, kiedy nie było komputerów, pisało się listy odręcznie, lub dokumenty na maszynie do pisania. Kiedy nikt nie znał wujka google, lecz encyklopedia leżała w każdym domu. Przyszłam na świat w czasach, kiedy nie było audiobooków i każdy sięgał po książki. Przyszłam na świat w czasach, kiedy telewizory jeszcze były czarno białe, a bajki dla dzieci leciały tylko raz dziennie, za to godzinami można było słuchać tych, które czytała, lub opowiada mama. Kiedy zamiast godzin przed grami komputerowymi, grało się w gumę, państwa - miasta, podchody, klasy. Przyszłam na świat w czasach, kiedy sklepy były prawie puste, a żeby coś kupić stało się w kolejkach długimi godzinami. Kiedy owoce cytrusowe miały niesamowity zapach i smak, czekolada była najlepszym prezentem, a zegarek na Komunię, marzeniem. Dziś usłyszałam "mamo, ale Ty musiałaś mieć smutne dzieciństwo". Smutne? Było wspaniałe … Pełne śmiechu, umorusanej piaskiem buzi, zabłoconych ubrań, zabaw na świeżym powietrzu od świtu do zmierzchu, prawdziwych, szczerych przyjaźni, spojrzeń w oczy, fizycznego dotyku dłoni… pełne ciepła, nie tylko liter w cyberprzestrzeni. Przyszłam na świat w czasach, kiedy o wszystko było trudniej, ale było to prawdziwsze, choć dziś dla dzieci niewyobrażalne. Katarzyna Pych/Anioł do wynajęcia.


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła