Gdyby kiedyś młodszy ja usiadł obok mnie na jakiejś zjebanej, obdrapanej ławce, to pewnie patrzyłby na mnie jak na wariata. „To serio ja? Ty? Co tu się, kurwa, wydarzyło?” – zapytałby. I wtedy bym się uśmiechnął, poprawił kaptur i powiedział: „Tak, wariacie. To ja. Trochę starszy, trochę z brzuchem, trochę z siwym włosem… ale za to z mniejszym syfem w bani i większym luzem w sercu”. I co bym mu powiedział? Po pierwsze: „Nie bój się robić głupich rzeczy”. Bo często te najbardziej porąbane pomysły okazują się tymi, które zmieniają całe życie. Skocz, zaryzykuj, spal coś w drodze, zrób błąd – i chuj. Ból minie, siniaki znikną, a nauka zostanie na zawsze. Po drugie: „Dbaj o głowę tak samo, jak o klatę”. Bo możesz mieć bicka jak arbuza, ale jeśli w środku wszystko się wali, to prędzej czy później i tak polecisz na ryj. Twoje myśli to nie wróg – tylko czasem przestraszone dziecko, które trzeba przytulić. Po trzecie: „Nie udawaj, że jesteś kimś innym”. Świat ma już wystarczająco dużo pozowanych zdjęć, sztucznych uśmiechów i „idealnych gości” z Instagrama. Ty bądź sobą – ze swoimi wadami, cichymi zwycięstwami i porażkami, o których wie tylko garstka ludzi. I jeszcze jedno: „Dbaj o ludzi”. Przytul mamę, zadzwoń do babci, idź na spacer z kumplem, nawet jeśli nie macie o czym gadać. Takie momenty to jak checkpointy w grze – przypominają Ci, po co grasz i dlaczego warto przechodzić kolejne levele. Więc… młodszy ja… Zrób swoje. Po swojemu. Choćby cały świat mówił, że się nie da. A Ty? Jakbyś pogadał ze swoim młodszym sobą – co byś mu, kurwa, powiedział? - Adwokat Diabła


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła