„Nie istnieją złe psy. Zło nie rodzi się z futrem, merdającym ogonem ani ufnością w oczach. Zło wdziera się dopiero wtedy, gdy człowiek – istota, która miała być przewodnikiem – staje się powodem bólu. Pies nie zna nienawiści. Nie urodził się, by warczeć, gryźć, unikać dotyku. Znał tylko ciepło, instynkt, potrzebę bliskości. To ludzie nauczyli go bać się rąk, które miały głaskać. To ludzie pokazali mu, że świat potrafi być zimny, obojętny, brutalny. 🐾 Pies, który warczy, był kiedyś szczeniakiem pełnym nadziei. 🐾 Pies, który gryzie, został kiedyś zepchnięty do kąta, bez wyjścia. 🐾 Pies, który ucieka, został kiedyś nauczony, że zbliżenie równa się ból. Każde zwierzę jest lustrem swojego opiekuna. W jego oczach odbijają się nasze emocje, intencje, sposób, w jaki traktujemy świat. Zwierzę nie potrzebuje dużo – wystarczy mu miłość, cierpliwość, zrozumienie. Ale jeśli dasz mu ból, nauczy się strachu. Jeśli dasz mu krzyk, nauczy się agresji. Jeśli zostawisz go samego – nauczy się milczenia. A potem nazwiesz go „złym psem”? Nie. To nie pies zawiódł człowieka. To człowiek zawiódł psa. Traktuj sercem – a dostaniesz w zamian coś, czego nie da się kupić: lojalność bez warunków, miłość bez granic i duszę, która będzie czuwać przy Tobie do ostatniego tchu.” - Mateusz Wojciech Brzeszkiewicz


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła