Siedzę sobie kiedyś w knajpie, piję kawę, patrzę przez okno, a obok przy stoliku dwóch typów wałkuje temat… zgadnij kogo? Mnie. No nie powiem, ego trochę dostało z liścia. Przez sekundę myślę: "Serio? Co ja im zrobiłem?" Ale potem przychodzi refleksja. Przecież to klasyka - jak ktoś nie ogarnia własnego życia, to zaczyna grzebać w cudzym. Taka tania psychoterapia. Zrozumiałem jedno: im bardziej się przejmujesz, tym bardziej im robisz przysługę. A jak machniesz ręką i idziesz dalej - to Ty jesteś wygrany. Bo wiesz co? Nie każdy, kto szczeka, zasługuje na Twoją uwagę. Szczególnie, jeśli sam nie umie poukładać swojego życia. Więc zrobiłem to, co każdy facet powinien - wziąłem głęboki oddech, wypiłem kawę do końca, uśmiechnąłem się i wyszedłem z tej knajpy z podniesioną głową. Bo wiem jedno: moja wartość nie zależy od tego, co ktoś gada za plecami. Tylko od tego, jak sam siebie traktuję. I czy mam odwagę iść dalej, mimo szumu w tle. - Adwokat Diabła