Każda choroba ma swoją nadzieję. Nawet ta, która przychodzi niespodziewanie. Ta, która burzy codzienność i zabiera spokój. Nawet ta, o której mówi się szeptem, bo boli zbyt mocno. Bo nadzieja… to nie zawsze lekarstwo, ale często *oddech między łzami*. To dłoń, która nie puszcza. To spojrzenie lekarza, w którym jest troska. To wiadomość od przyjaciela: *„Jestem tu, nie bój się.”* To uśmiech dziecka, dla którego warto walczyć. Nadzieja nie krzyczy. Ona szeptem przypomina: „Jeszcze nie wszystko stracone.” „Jeszcze będzie dobrze.” „Jeszcze możesz próbować.” Jeśli dziś jesteś w miejscu bólu – pamiętaj: Nie jesteś sam. Nie jesteś sama. Każda choroba… ma w sobie iskrę światła. Trzeba tylko ją odnaleźć. Oto **wiersz o wygranej z chorobą** — pełen siły, nadziei i cichej dumy. Dla tych, którzy walczą. I dla tych, którzy już wygrali – każdego dnia na nowo: „Wygrać z chorobą”** To nie tylko wynik badań. To każdy dzień, gdy się nie poddałeś. Każdy poranek, gdy wstałaś mimo bólu. Każda noc, gdy zasypiałeś ze łzami… ale z nadzieją. Wygrać z chorobą — to nie tylko pokonać ją w ciele. To pokonać lęk. Zwątpienie. Samotność. Ciszę, która boli. To spojrzeć w lustro i zobaczyć wojownika. Z bliznami. Z historią. Z sercem silniejszym niż kiedykolwiek. To wybrać życie — nawet kruche. Miłość — nawet niepewną. I wiarę — nawet wtedy, gdy wszystko krzyczy: „Nie dasz rady”. Bo wygrać z chorobą to powiedzieć: *„Jestem. Nadal jestem.”* I żyć. Z całych sił. Dla siebie. Dla tych, którzy kochają. Dla tych, którzy patrzą i myślą: „Skoro ona mogła… to ja też”. #zycie #niepoddamsię