Kiedyś myślałem, że bycie samemu to porażka. Że skoro nie masz obok siebie ludzi, to coś z tobą jest nie tak. Ale wiesz co? To było pierdolone kłamstwo, które powtarzają ci słabi, żeby nie czuć się źle z tym, że nie potrafią postawić granicy. Bo prawda jest taka: trzeba mieć naprawdę wielkie jaja, żeby wybrać samotność. Żeby powiedzieć "spierdalaj" dokładnie wtedy, kiedy ktoś przekracza granicę. Nie z lęku. Nie ze złości. Z szacunku do samego siebie. Poznałem kiedyś faceta. Nie był głośny. Nie brylował w towarzystwie. Ale miał spojrzenie, które mówiło jedno: "nie próbuj mnie pierdolić". I to nie dlatego, że był agresywny. On po prostu wiedział, kim jest. I wiedział, że lepiej być samemu, niż z kimś, kto cię ciągnie w dół. Zapytałem go kiedyś: "Nie boisz się być sam?" Zaśmiał się. I powiedział: – Samotność to trening z samym sobą. A ja jestem najtrudniejszym przeciwnikiem, jakiego w życiu miałem. To mi pierdolnęło w głowie jak cegła z dachu. Bo zrozumiałem, że ludzie, którzy zostają, mimo że są źle traktowani, nie robią tego z miłości. Robią to ze strachu. Z lęku, że jak zostaną sami, to się rozsypią. A prawda jest taka, że wtedy się dopiero składasz na nowo – po swojemu, kurwa, a nie pod czyjeś oczekiwania. Znasz takich, co się śmieją tylko, jak ktoś obok się śmieje? Co mają odwagę tylko wtedy, gdy są w grupie? Co gadają głośno, ale jak zostaną sam na sam, to spuszczają wzrok i pierdolą w gacie? Nie bądź jednym z nich. Wiesz, kiedy jesteś naprawdę silny? Kiedy umiesz siedzieć sam wieczorem, w ciszy. Bez rozpraszaczy. Bez „kogoś do pisania”. Kiedy umiesz powiedzieć: "Ja wystarczę". "Nie muszę się nikomu przypodobać". "Nie pozwolę się traktować jak śmieć, tylko dlatego, że boję się zostać sam". Bo jak raz przejdziesz tę drogę samotności – jak nauczysz się żyć samemu, ogarniać swoje emocje, wyznaczać granice – to już NIKT nie będzie w stanie cię połamać. Nie będziesz musiał wrzeszczeć. Wystarczy spojrzenie. Nie będziesz musiał prosić. Wystarczy, że powiesz "dość" – i odejdziesz. I właśnie wtedy, wszyscy będą chcieli stać obok ciebie – ale ty już nie będziesz nikomu pozwalał na wejście z brudnymi butami do twojego świata. Bo szacunek do siebie to świętość. I pamiętaj, Bracie... Kto potrafi być sam, ten potrafi wszystko. - Adwokat Diabła