Kiedyś poznałem typa. W sumie – bardzo podobny do mnie. Zawsze uśmiechnięty, zawsze jakiś pomysł, zawsze coś się działo. Ale coś mi w nim nie grało. Wiesz co? On napierdalał ściemę gdzie się tylko dało. Tu trochę przekręcił, tam przemilczał, tu dorzucił jakiś „kolorek” – bo przecież „wszyscy tak robią”. I faktycznie – przez chwilę wyglądało, że mu idzie. Kasa była, ludzie się kręcili, lajki rosły. Ale… tylko przez chwilę. Widziałem to z bliska. Jak najpierw oszukał ziomka, który go naprawdę wspierał. Jak później zerwał kontakt z dziewczyną, która wierzyła w niego jak nikt. Jak stracił szacunek u ludzi, którzy chcieli mu pomóc. I wiesz co zostało? On… i jego pierdolone lustro. Codziennie rano – bez filtra. Bez lajków, bez fejkowego uśmiechu, bez publiki. Tylko on i prawda, która waliła go prosto między oczy. Zapytałem go kiedyś: „I co, było warto?” A on, pierwszy raz bez maski, powiedział: „Nie. Bo nawet jak coś osiągniesz kłamstwem, to i tak nie masz tego naprawdę.” To mnie zmiotło. Bo prawda jest taka, że każdy z nas może iść na skróty. Każdy może czasem coś ukryć, podrasować, poudawać. Ale kurwa… czy to jesteś naprawdę Ty? Czy Ty chcesz być takim gościem, który coś zdobył, ale nie potrafi na to spojrzeć bez wstydu? Bo ja pierdolę – lepiej mieć chwilę niczego, ale uczciwie. Lepiej być sam, ale prawdziwy. Lepiej iść pod górę, ale na własnych nogach. Bo na końcu dnia zostajesz Ty – i Twoje sumienie. I nawet jak świat Cię nie rozpozna, nawet jak nie będzie braw – to będziesz wiedział, że jesteś gościem, który nie sprzedał się za chwilowe oklaski. A jeśli kiedyś byłeś tym, który ściemniał – to wiesz co? Masz jeszcze szansę. Zacznij dziś. Przestań pierdolić ludziom głupoty, przestań sobie wmawiać, że "tak trzeba". Nie trzeba. Trzeba być prawdziwym. Bo od tego zaczyna się wszystko, co warte przeżycia. - Adwokat Diabła