Wiesz kiedy mnie olśniło? Jak siedziałem sam na swoich urodzinach. Zero wiadomości od tych "bliskich". Zero telefonu od tych, dla których zawsze miałem czas. I wtedy do mnie dotarło: ja nie mam ludzi – ja mam wspomnienia ludzi. Bo oni kiedyś byli. Ale teraz? Jak nie trzeba pomocy, to znikają. Jak nie jest im wygodnie, to nagle mają inne plany. Ale jak czegoś potrzebują – to numer do mnie mają jak wyryty na ręce. I wtedy coś pękło. Nie wkurwiłem się, nie rzucałem rzeczami. Po prostu odłączyłem emocjonalną ładowarkę. Przestałem być dostępny. Przestałem być ratunkiem. Zacząłem być sobą – dla siebie. Nie musisz być zawsze silny dla wszystkich. Nie musisz utrzymywać kontaktu, który istnieje tylko dzięki Tobie. Nie musisz robić miejsca w swoim życiu dla ludzi, którzy nie zrobią kroku w Twoją stronę. To nie jest egoizm. To jest higiena psychiczna. Bo kurwa, ile razy jeszcze chcesz się spalać, żeby komuś było ciepło, a Ty zostajesz w zimnie? Więc zrób to: ✔ Wyłącz telefon dla tych, co milczą miesiącami. ✔ Przestań odpisywać na suche "co tam". ✔ Nie jedź już więcej na drugi koniec miasta dla ludzi, którzy nie ruszą się nawet po Ciebie do klatki. Bo życie nie polega na tym, żeby być opcją. Ty masz być priorytetem. Dla siebie. A jak ktoś tego nie kuma? To niech spierdala. Bez dramatu, bez żalu – po prostu cisza. I nagle, stary… nagle zaczynasz żyć. Oddychasz głębiej. Masz więcej czasu. Więcej spokoju. I wokół siebie ludzi, którzy nie są przypadkiem - tylko wyborem. - Adwokat Diabła