Znowu to samo uczucie. Pustka, mimo że niby wszystko gra. Mam ręce, mam nogi, oddycham, mam gdzie spać. Ale gdzieś we mnie siedzi taki mur… kurwa, gruby jak z betonu. I nie, nie postawiłem go sam. Zbudowali go ci, którzy mieli mnie nauczyć, jak się kocha, jak się mówi "jest mi źle", jak się płacze bez wstydu. Tyle że u mnie w domu się nie płakało. U mnie się zaciskało zęby i robiło swoje. I teraz, jako dorosły chłop, stoję z tym betonem w sercu i nie umiem powiedzieć "kocham cię" bez zająknięcia. Nie umiem przytulić, jak chcę. Nie umiem się obronić, kiedy ktoś wchodzi mi na głowę. Bo przez lata nauczyłem się tylko jednego – przetrwać. A nie żyć. I wiesz co? Kurwa mać, mam tego dość. Dość siedzenia cicho. Dość udawania, że wszystko spoko, kiedy rozjebany jestem od środka. Dość pozwalania ludziom przekraczać moje granice, których nawet sam sobie nie wyznaczyłem. Dziś, w tę jebanie spokojną niedzielę, coś we mnie pękło. Ale nie tak, że się rozpadam. Tak, że zaczynam się składać. Kawa może i stygnie, ale ja zaczynam się grzać od środka. Bo właśnie sobie powiedziałem: "Stary, wystarczy. Od teraz uczysz się od nowa. Uczysz się siebie. Tego, co czujesz. Tego, co chcesz. I kurwa – uczysz się mówić NIE." Nie jestem robotem. Jestem człowiekiem. I zasługuję na życie z sercem na wierzchu, a nie w betonowej piwnicy. I ty też, jeśli to czytasz. Więc wstań. Nawet jak ci się nie chce. Nawet jak nie wiesz, od czego zacząć. Po prostu zacznij. Zrób pierwszy krok. Bo nie musisz być idealny. Wystarczy, że będziesz prawdziwy. - Adwokat Diabła