Pamiętam taki moment w swoim życiu, kiedy siedziałem na kanapie i wpatrywałem się w sufit. Myślałem: „Dobra, jeszcze trochę poczekam. Może się samo ułoży. Może ktoś mi pomoże. Może…” – i tak w kółko. Tylko że te „może” zamieniły się w miesiące. A miesiące w lata. I nagle obudziłem się w tym samym miejscu, w którym byłem, tylko starszy i jeszcze bardziej wkurwiony na siebie. Wtedy mnie jebnęło w głowę: nikt, kurwa, nie przyjdzie mnie uratować. Żaden lepszy czas, żaden „magiczny moment” nie istnieje. To ja muszę wziąć stery. Teraz. Wstałem, choć nawet nie wiedziałem, od czego zacząć. Pierwszy krok był śmiesznie mały, ale wiesz co? To był krok. I to wystarczyło, żeby coś ruszyło. Bo życie to nie jest cholerny autobus, który podjedzie pod Twój dom, jak wystarczająco długo poczekasz. To jest tor wyścigowy, na który musisz sam wjechać, nawet jak masz tylko rower. Więc zamiast siedzieć i czekać na cud – wstań, zrób cokolwiek. Pomyśl, czego chcesz, i zacznij grzebać, szukać, uczyć się, działać. Bo inaczej obudzisz się za kilka lat, patrząc w lustro i pytając: „Dlaczego, kurwa, nic się nie zmieniło?” A odpowiedź będzie prosta – bo nie ruszyłeś dupy. - Adwokat Diabła


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła