Otwierasz oczy. Biel wirujących ścian pomieszczenia oślepia Cię. Mrużysz oczy, starając się chronić przed utratą wzroku. Chłód podłogi pomaga otrzeźwić umysł. Gdzie jestem? - czarny napis pojawią się na suficie. - Co tu się dzieje? - błyskawicznie w miejscu poprzedniego pojawią się kolejny. Uczucie niepokoju przygniata Ci piersi, spłyca oddech, oblewa potem. Szalejący w twojej głowie myśli pojawiają się na suficie, ścianach. Co tu się kurwa dzieje. Nic nie pamiętam. To nie jest śmieszne. Co to za miejsce. Pomocy! Podrywasz się na nogi i rozglądasz wokoło. Nieskazitelnie biel, pozbawiona jakiejkolwiek faktury, konturów przypomina próżnię. Nie wiesz czy to pomieszczenie, pusta przestrzeń, niebo czy piekło. Nagle dobiega do Ciebie tajemniczy głos. Musisz wytężyć słuch by usłyszeć jego szept, by szmer zmienił się w słowa, zdania. Głos ma w sobie jednocześnie coś znajomego, coś, co powinno oznaczać bezpieczeństwo i spokój, mimo to budzi grozę, rani niczym sztylet wbijany w serce. - Nikt Cię nigdy nie kochał. - Nie umiesz kochać. - Nikt nigdy Cię nie akceptował. - Nie potrafisz zaakceptować siebie. - Twoje życie nie ma żadnego znaczenia. - Nic się dla ciebie nie liczy. - Zawiodłeś wszystkich. - Wszyscy zawiedli Ciebie. - Nie nadajesz się do niczego. - Nie potrafisz budować relacji - potrafisz tylko ranić - Nic się przede mną nie ukryje. - Ona odeszła bo nie miałeś jaj. - Ciebie nie da się kochać. - Miękka faja - Jesteś słaby. - Nie umiesz podejmować decyzji - Jesteś nudny - Bezbarwny - Nijaki - Jak mogłeś komuś nie pomóc? - Ciągle komuś pomagasz. - Ciągle stawiasz kogoś nade mną. - Czego w ogóle chcesz? - Dlaczego ciągle czegoś nie chcesz? - To nie moze byc prawda! - To jest prawda! - Taki Jesteś!!! - Nie!!! - Tak!!! Każde zdanie wbija się niczym hak w ciało, rozrywając cię kawałek po kawałku. Ból stawał się nie do zniesienia. Miotasz się smagany każdą prawdą, wyrwaną z odmętów twojej podświadomości i rzucona prosto w twarz. Każde zdanie wywołuje lawinę emocji, spadająca kamień po kamieniu na twoje piersi. Szok, strach, poczucie winy, gorycz porażki, żal, mieszają się w jednolitą masę. Podświadomość walczy ze świadomością, zmusza Cię do ucieczki, lecz nie jesteś w stanie się ruszyć. Wszystko wokół wiruje, żołądek podchodzi do gardła, ból głowy oślepia. Krople potu spływające po czole mieszają się z łzami mimowolnie spływającymi po policzkach. Głos pojawił się znowu. Jego ton był znacznie spokojniejszy, choć nadal jego słowa sprawiały ból. - Jesteś odpowiedzialny za wszystko co się wydarzyło. To nie twoje pochodzenie, nie każdy błąd, jaki popełniłeś, głupota jaką zrobiłeś. To nie alkohol, narkotyki, kobiety, rodzina. To ty. Każdy Twój świadomy lub nieświadomy - wybór, którego dokonałeś. - Taki Jesteś. Udajesz kogoś, kim nie jesteś. Stworzyłeś maskę, która co dzień zakładasz i nosisz z dumą, umierając ze strachu, że ktoś zobaczy co jest pod spodem. - Ciągle stawiasz się w roli ofiary, nie potrafiąc przyjąć odpowiedzialności za to co zrobiłeś, czego nie zrobiłeś i co mogłeś zrobić. - Żyjesz przeszłością, rozpamiętywaniem doznanych krzywd i popełnionych błędów. - Żyjesz strachem przed przyszłością, strachem przed podjęciem decyzji i plejada konsekwencji, które nie wiesz czy będą w ogóle miały miejsce. - Wiecznie użalasz się nad sobą, zamiast działać. - Uciekasz przed odpowiedzialnością w nałogi, puste związki, szybki seks, uzależnienia. Głos oddala się jak echo grzmotu zwiastujące koniec burzy. Rozwiewa się w nicości pozostawiając po sobie głucha ciszę. Jej ciężar przytłacza twoje piersi, wibruje w uszach. Nagle, zauważasz lustro. Pojawiło się znikąd, lewituje w powietrzu, zwykła tafla szkła, zawieszona pośród bieli. Podchodzisz do niego. Ciekawość miesza się ze strachem, myśli twoje pojawiają się na ziemi, układając w ścieżkę prowadząca wprost to niego. Co to jest? Czy to lustro? Dlaczego tu jest? Co tu się kurwa dzieje? Czy ja śnię? Odbicie w lustrze zbliżało się wolnymi krokami po ścieżce złożonej z rozmywających się wyrazów. Tak samo nagie, odarte z ubrań, z zalęknionym spojrzeniem na zbielałej twarzy. Niepewny krok zdradzał panujący nad wami paraliżujący strach. Stanęliście naprzeciw siebie - ty i twoje odbicie. Ciężar doświadczeń, traumy, złych w spóźnieniem do tej pory nie pozwalał Ci spojrzeć sobie samemu prosto w oczy. Poczucie winy i wstydu zmusiło Cię do opuszczenia wzroku. Odbicie zaczęło się uśmiechać. Coraz szerzej, oczy rozszerzały się, twarz przybierała grymas obłędu. Powoli głowa przechyliła się na bok, a do twoich uszu zaczął dobiegać coraz głośniejszy chichot przeradzający się w szaleńczy śmiech. Obraz w lustrze rozmywa się i wiruje, by po chwili ponownie nabrać ostrości. Już nie jest to lustro, patrzysz przez nie jak przez szybę. Widzisz fragmenty scen wyrwanych z głębokich odmętów twojej pamięci, z miejsc, które wydawały ci się dawno zakopane, porośnięte mchem zapomnienia. Widzisz swojego pierwszego partnera. Czujesz narastające w piersi uczucie zimnej satysfakcji, gdy patrzy na ciebie zapłakanymi oczami. Jego rozpacz podsyca twoją euforię, poczucie zwycięstwa. Jesteś górą, to ty zdeptałeś jego uczucia, wykorzystałeś je i odrzuciłeś, tak jak wyrzuca się zepsutą zabawkę na śmietnik. Przed sobą widzisz swojego oprawcę, klęczy zasłaniając się rękami. Widzisz jak drży, czujesz ogień pożerający twoje wnętrzności, obraz przed twoimi oczami zachodzi czerwoną mgła. Rozmywa się wraz z kolejnymi, coraz szybszymi ruchami twojego ciała, ciężarem w rękach, poruszającym się raz w tył, raz w przód, w stronę tego opadającego ścierwa. Ciepła ciecz bryzka wokoło, zalewa Ci twarz, ubranie, krzyk zmienia się w rzężenie. Widzisz tą osobę, która wzbudzała w tobie nieokiełznane pożądanie. Gwałtowne pchnięcia przynoszą Ci rozkosz, odpływasz w ekstazie. Nic innego nie ma znaczenia, zwierzęcy instynkt pomaga Ci przełamać opory, dać się ponieść pożądaniu. To bez znaczenia, liczy się tu i teraz. Zaspokoić się, wykorzystać okazję, odpłynąć w perwersyjnej rozkoszy, jakiej nie da Ci nic innego. Adrenalina buzuje, szum krwi w skroniach i kolejne pchnięcia zagłuszają ostatki wyrzutów sumienia jakie ściskały twój brzuch. Kolejna wizja pochłania pozostałe. Stoisz na szczycie wieży, w pełnej chwale, eleganckim stroju, z pięknym domem, autem, pieniędzmi. Nieistotne jak wielu ludzi pogrzebałeś budując wieżę, jak wiele osób sprzedałeś, zniszczyłeś, rozbiłeś im rodziny, zdradziłeś i zabiłeś, by zbudować to poczucie triumfu nad nimi. Słabi muszą zginąć, ugiąć się przed bezwzględnym instynktem zdobywcy. Lustro znika i powracasz do tego przepełnionego nieskończona bielą miejsca. Przed Tobą stoi twoje odbicie, z tym samym szaleńczym uśmiechem, oczami ziejącymi przerażająca pustką. Teraz oddziela was tylko cienka tafla szkła. Czujesz ukłucie w sercu, zazdrość opanowuje Twój umysł. Niewypowiedziane myśli pojawiają się na tablicy ze szkła, tym razem nie znikając po chwili. Czy naprawdę taki jestem? Czy mogę się zmienić? Czy może już nic nie da się zrobić? Czy wszystko przepadło? Cisza.


 

Chcę być Twoim Numerem 1, a nie następną w kolejce.


 

Czasem mam ochotę wyjść, przewietrzyć mózg i wrócić z całkiem innym nastawieniem. I co? Wychodzę, wracam a w głowie jeszcze większy bałagan.


 

Jedno spojrzenie może Nas zgubić. Jeden dotyk pomoże się odnaleźć.


 

Ufaj sobie. Słuchaj głosu swojego serca. Wsłuchaj się w siebie. A wtedy wszystko pójdzie po Twojej myśli.


 

Każdy zna to doskonale. Czasem przychodzi taki czas, że musisz utulić samą siebie. Że musisz zająć się swoją duszą sama. I pewnie myślisz, że ciężko na sobie w tym momencie polegać bo jesteś słaba i masz dość ale jesteś w błędzie. Nawet nie wiesz ile tak na prawdę masz w sobie siły.


 

Możesz nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Ale już Ci wyjaśniam. Masz w sobie wielką moc, o której nawet nie masz pojęcia! Jesteś Kobietą! Piękną, silną, inteligentną! I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej!


 

Pamiętasz? Byliśmy w tym samym miejscu dokładnie 100 nocy temu. Światło lamp dodawało klimatu. Ciemność dookoła tajemniczości. A ja nie miałam odwagi Cię pocałować, choć Twoje usta wcale nie były mi obce. Teraz mam odwagę. Teraz chcę się w Tobie zagubić.


 

Nie mów mi, że mam o Tobie zapomnieć. Nie mów mi, że mam o Tobie nie myśleć. To jest najtrudniejsze do zrobienia. Będę pamiętać, będę myśleć. Raz na jakiś czas ale będę.


 

Z tych kilku cech, które Cię we mnie urzekły, wiem, że uwielbiasz tą moją zadziorność. A ja uwielbiam być Twoją wredną zołzą. 😈 #dzieńzołzy


 

Szczęściem, nawet tym najmniejszym należy się cieszyć. Rzeczy, te małe, drobne, te wszystkie chwile, które dają radość, zawsze dodają Nam energii. Ale złe i negatywne emocje odkładają się. Kumulują się w Nas. Nawarstwiają. I to się odczuwa. Tak bardzo czuć ten ciężar na duszy. I niektórym bardzo łatwo przychodzi pozbycie się ich. Ale są tacy, co potrzebują nieco więcej czasu żeby z siebie to wszystko wyrzucić. Gniew, złość, łzy. To są naturalne emocje. Ale musimy je do siebie dopuścić. Chociażby po to, żeby się z tego wszystkiego oczyścić.


 

Nie powinnaś. W Twoim wieku nie wypada.... A może tak Drogi człowieku zajmij się swoim życiem? Spójrz na nie, czy nie jest zbyt nudne.


 

Największą głupotę jaką możesz zrobić to czegoś nie zrobić bo "a co ludzie powiedzą."


 

..." Prawdziwa dama pije, pali i przeklina. I naturalnie ogląda się za mężczyznami. "... Beata Tyszkiewicz


 

..." To nie wstyd nie mieć pieniędzy. Wstyd jest mieć pieniądze i myśleć, że jest się lepszym od innych. "...


 

...'' Wszystko sprowadza się do ostatniej osoby, o której myślisz przed snem. Właśnie tam jest Twoje serce. ''...


 

..." Najbardziej bolesną rzeczą w życiu jest przestać rozmawiać z kimś, z kim kiedyś rozmawiało się codziennie."...


 

Najważniejszym dniem w twoim życiu nie jest dzień ślubu, ani dzień ukończenia szkoły lub dzień, w którym dostajesz swoją wymarzoną pracę, nie. Najważniejszym dniem w twoim życiu będzie dzień, w którym zdasz sobie sprawę z własnej wartości. Dzień w którym przestaniesz słuchać innych i zaczniesz słuchać swojego serca. Podążać swoją drogą do swojego szczęścia. To właśnie będzie ten dzień. K. Śnioch


 

...'' Żyjemy w czasach, kiedy kurestwo wzbudza zachwyt, a cnota śmieszność. ''... Bogusław Linda


 

Poruszająca historia(zasłyszane) Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę – taką zrobioną na szydełku – widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej. A kasjer był bardzo niemiły i rozmawiał z nią po chamsku. Staruszka stała taka przybita, ze łzami w oczach, no i nie wytrzymałem, dałem kasjerowi te 4 złote i zwróciłem mu uwagę, że nie wolno tak źle traktować żadnego człowieka. Ale serce mało mi nie wyskoczyło z piersi i nagle wziąłem staruszkę za rękę i poszedłem z nią z powrotem do sklepu. Babulinka szła pokornie ze mną, a ja wkładałem do koszyka produkty dla niej, te co myślałem, że będą najbardziej potrzebne: mięso, porcje rosołowe, jajka, kasze różne, a ona szła obok i wszyscy się na nas patrzyli. Doszliśmy do owoców i zapytałem ją, jakie lubi, a staruszka patrzyła na mnie w milczeniu wielkimi oczami i mrugała. Wziąłem wszystkiego po trochu, mam nadzieję, że starczy jej na długo. Wróciliśmy do kasy, ludzie się rozstąpili, puścili nas bez kolejki. No i przy kasie zrozumiałem, że nie mam przy sobie dość pieniędzy, by zapłacić za jej zakupy i za swoje, więc swój koszyk zostawiłem, zapłaciłem za zakupy babulinki, cały czas trzymając ją za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałem staruszce w twarz i zobaczyłem łzy na policzku… Zapytałem, dokąd ja zawieźć, zaprosiłem do samochodu, a ona zaproponowała, ze w domu poczęstuje mnie herbatą. Zaniosłem jej zakupy. Staruszka poszła do kuchni robić herbatę, a ja rozglądałem się po bardzo ubogim, ale czystym i przytulnym wnętrzu. A kiedy postawiła na stole dwie obtłuczone filiżanki i talerzyk, na którym leżały dwa pierożki z cebulą – to nagle dotarło do mnie jak żyją nasi staruszkowie… Wyszedłem od niej, wsiadłem do samochodu i wtedy już nie wytrzymałem. Płakałem chyba z kwadrans…


 


 

Zasługujesz na kogoś, kto nie może się doczekać, aby z Tobą porozmawiać, spędzić z Tobą czas, poznać Cię i zakochać się w Tobie. Przestań zadowalać się ludźmi o połowie serca, letnymi, wahającymi się i niezdecydowanymi. O wiele lepiej być samemu niż być z kimś, kto sprawia, że czujesz się samotny. ~ Cody Bret


 

Nie szukam kogoś, kto mnie uleczy. Właściwie to chcę kogoś, kto już mnie nie skrzywdzi.


 

Ludzka zawiść nie zna granic. To choroba bez lekarstwa. Niektórzy żyją tylko po to, by zaglądać przez cudze okna i licytować się, kto ma więcej gówna do powiedzenia o innych. Nie rozumieją, że Twoje życie to nie ich serial na Netflixie. Nie mają prawa wymyślać Ci kolejnych odcinków, nie znając prawdziwego scenariusza. Najzabawniejsze jest to, że ci, którzy najwięcej gadają, zwykle wiedzą najmniej. Wymyślają, dopowiadają, przekręcają, byle tylko ich wersja była bardziej soczysta, bardziej godna powtarzania. I wiesz co? Jest na to tylko jedno lekarstwo - milczenie. Im mniej ludzie wiedzą o Twoim życiu, tym mniej amunicji mają do strzałów. Im mniej pokazujesz, tym mniej mogą przekręcić. Im mniej mówisz, tym mniej mogą wykorzystać przeciwko Tobie. Twój spokój to Twoja tarcza. Twoja prywatność to Twoja broń. Twoje milczenie to Twoja najlepsza odpowiedź. Żyj cicho. Planuj po cichu. Osiągaj sukcesy po cichu. Niech Twoje wyniki krzyczą za Ciebie. ~ R. Wicijowski


 

Zawsze byłam czernią. Nigdy szarością, ani nawet jaśniejszym kolorem. Zawsze byłam najciemniejszym kolorem, tym, którego nie da się z niczym zestawić, bo czerń przyjmuje wszystko, wchłania w siebie i przekształca. W plemionach Masajów w Kenii i Tanzanii kolor czarny kojarzony jest z chmurami przynoszącymi deszcz, stając się symbolem życia i dobrobytu. Czarny to kolor, o którym niektórzy mówią, że nie jest kolorem, lecz sposobem bycia. A bycie czarnym oznacza życie w milczeniu,często ukrywanie przed innymi tego, kim jesteś, życie w ciemności. Czarny kocha ciemność, ogień i rzeczy niemożliwe, ukryte części, rzeczy, których inni nie pokazują, szczegóły. Czerń jest ciągłym ogniem, nigdy nie jest wyraźna, lecz tajemnicza, niemal cielesna, niemal obsesyjna. Z kolorem czarnym możesz zwariować albo się wyzwolić, to zależy od ciebie... A. Pierins


 

„Twoim najgorszym wrogiem zawsze będzie twój umysł, nie tylko dlatego, że to on zna Twoje słabości, ale dlatego, że to on je tworzy. ” - Anon.


 

Dojrzałość polega na tym, że nie chcesz już doświadczać niepotrzebnych stresów, dramatów, wykańczających lęków i konfliktów. Zaczynasz wybierać SPOKÓJ zamiast chaosu i DYSTANS zamiast braku szacunku. Zaczynasz stawiać zdrowie psychiczne, spokój ducha i własne szczęście na pierwszych miejscach. ~ Autor nieznany


 


 

To Marilyn Monroe – jedna z największych ikon piękna i zmysłowości wszech czasów. Jej brzuch nie był idealnie płaski, uda stykały się ze sobą, ramiona nie były szczupłe, miała rozstępy i cellulit, a jej biust nie zawsze był jędrny. A mimo tych wszystkich „niedoskonałości”, do dziś uchodzi za jedną z najpiękniejszych i najbardziej uwodzicielskich kobiet w historii. Gdybyśmy przez ostatnie sześćdziesiąt lat częściej oglądali zdjęcia prawdziwych, naturalnych ciał takich jak jej, może dziś kobiety nie czułyby tak ogromnej presji, żeby być skrajnie szczupłe, poprawiać się operacjami plastycznymi czy katować się restrykcyjnymi dietami. Każde ciało jest inne. I każde jest piękne na swój sposób. Pokochajcie się takie, jakie jesteście. Bez porównywania się z innymi. Bez wstydu. Z dumą patrzcie na Wasze naturalne ciała! ~ Autor nieznany,


 

Czasem wszystko to, co ma dopiero być pięknego przed dwojgiem ludzi, zaczyna się najpierw od pójścia do łóżka.


 

A Ty? Masz odwagę na miłość, na szczerość, na szczęście? Na bycie sobą?


 

Nie zapomnę oczu, w które mogłabym się wpatrywać godzinami. Nie zapomnę tego dotyku, który wywoływał dreszcze. Nie zapomnę tego głosu, którego mogłabym słuchać wciąż jeszcze....


 

Chodź. Nauczymy się siebie nawzajem. Swoich wad, zalet, słabości. Odsłonimy się przed sobą. Tak prawdziwie. Pokażemy się sobie tacy, jakimi jesteśmy. Będziemy się uczyć akceptować siebie. Będziemy w tym wszystkim prawdziwi. Będziemy po prostu sobą.


 

Czekam na moment, w którym Nasze spojrzenia się spotkają i wypowiedzą wszystko same za siebie. Bez używania słów.


 

Cokolwiek, jakkolwiek. Ale próbować zawsze warto.


 

Mogłabym z Nim iść nawet w deszczu. Wtedy przynajmniej nie widziałby tych wszystkich łez, w których jest tyle uczucia, szacunku do Niego i bezsilności wywołanej tym, że nie znaczę dla Niego tyle ile dla mnie znaczy On. On moim wspomnieniem.


 

To właśnie o tą intymność chodzi. O poruszanie trudnych tematów. O to, że w oczach drugiej osoby widzisz, że chce z Tobą o tym mówić i czujesz, że otwiera się przed Tobą. O zapewnienie w taki sposób, żeby ktoś poczuł, że może Ci zaufać. O zburzenie tego muru. Wyłączenie dystansu. O tą bliskość dusz.


 

- Jakoś tak dużo ostatnio się dzieje wokół mnie. - To się chyba nazywa życie. - No co Ty nie powiesz. A ja się zastanawiałam, o co w tym wszystkim chodzi. A to takie proste. 😜


 

Czas biegnie tak szybko, że nawet maj zjawił się jak błyskawica. Maj, miesiąc zakochanych? Każdy czas jest dobry na miłość. Ale może akurat w tym pięknym miesiącu spotka Nas coś magicznego, fascynującego? Coś dobrego. Coś, co wniesie w Nasze życie odrobinę szczęścia? Uśmiechajmy się. Bądźmy otwarcie nastawieni do życia. A wtedy to właśnie ono przyniesie Nam coś pozytywnego. Pamiętajcie jednak, żeby doceniać nawet najmniejszy dar od losu.


 

Dopiero w tym samochodzie zdałam sobie sprawę, że w bliskości zupełnie nie o to chodzi. Nie chodzi o to, by na Fejsie ustawić status związku i wyznawać sobie miłość publicznie. Nie chodzi o to, by na siłę za rękę chodzić przez pół miasta, całować się w tramwaju i obserwować kątem oka zdegustowane miny starszych pań. Te zabawy zupełnie mi nie pasowały. Ja potrzebowałam mężczyzny. Mężczyzny, który będzie wspierał, popychał do przodu, a gdy upadnę, podniesie z ziemi. I taki mężczyzna siedział właśnie obok mnie...


 

Kiedy mówię: "U mnie wszystko w porządku", chciałabym czasem, żeby był ktoś, kto spojrzy mi w oczy, mocno mnie przytuli i powie: "Wiem, że to nieprawda. Ale wszystko będzie dobrze. Jestem tutaj..." ❤❤ A. Dariusz Krakowian


 

Nagle dociera do Ciebie, że to naprawdę koniec. Że nie ma już powrotu. Nie będzie drugiej szansy. I próbujesz cofnąć się myślami, próbujesz znaleźć moment, kiedy zaczęło się wszystko psuć. Ale okazuje się, że to było dawno. Znacznie wcześniej, niż miałeś odwagę zauważyć. I wtedy rozumiesz coś jeszcze gorszego — że to wszystko zdarzyło się tylko raz. I że choćbyś nie wiem jak walczył... nigdy już nie poczujesz tego samego. Nigdy więcej. Bo niektóre chwile są jak latanie nad niebem. A potem spadasz. Rozbijasz się. I już zawsze chodzisz z nisko uniesioną głową. Trochę ciszej. Trochę smutniej. – autor 🩸


 

Każda noc jest czekaniem na cud. Cichym błaganiem, żeby coś się zmieniło. Żeby serce, które już ledwo bije, i dusza, która dawno przestała wierzyć — wróciły. Siedzisz w bezsenności i marzysz, że może jutro... może tym razem... A potem przychodzi trzask. I wtedy, kurwa, rozumiesz. Że nie boisz się nocy. Boisz się dnia. Tego, że znowu założysz twarz, której nie poznajesz w lustrze. Że znowu przeżyjesz dwadzieścia cztery godziny udając kogoś, kim nie jesteś. Bo łatwiej być martwym za życia, niż spróbować naprawdę żyć. Będąc sobą. – autor 🩸


 

Dla ciebie wszystko jest tylko czarne, prawda? Panicznie uciekasz przed każdą oznaką nadziei, bo nie chcesz, żeby w ogóle istniała. Boisz się rozczarować: siebie albo kogoś innego. Tak to wygląda? Dlatego ubierasz ciemne kolory, to rodzaj ostrzeżenia. Chcesz powiedzieć ludziom, żeby omijali cię szerokim łukiem, bo nie znajdą w tobie nawet promyka światła ani odrobiny miłości. Tyle że nie zauważasz, jaką krzywdę sam sobie wyrządzasz. Do czego sam sobie zamykasz drogę.


 

-Autor🩸


 

Nie wybieraj patrząc na wygląd, czy majątek. Wybierz osobę, która będzie z Tobą w czasie gdy jest źle i pomoże Ci. Ta osoba będzie w czasie gdy jest dobrze i źle. Każdy ma zły czas, ale miłość przetrwa wszystko. -Autor🩸


 

Nie zdążyłem się pożegnać. Nie powiedziałem „do zobaczenia”, „będę tęsknił”, „kocham”. Nie ucałowałem ust. Nie przytuliłem tak mocno, żeby zapamiętać twoje ciepło. Po prostu… przestałaś być. W jednej chwili. W jednym uderzeniu serca, które postanowiło się zatrzymać — a moje wtedy przestało bić razem z Tobą. W domu ciągle jesteś. W kubku, który tylko Ty lubiłaś. W poduszce, którą zawsze zabierałaś na kanapę. W zapachu szamponu, który wciąż czuję na ręczniku. Nawet cisza mówi Twoim głosem. Tę samą melodię nuci pralka, gdy kończy pranie. Tak samo stuka zegar, kiedy zasypiam. Tak samo zapada noc, kiedy Ciebie nie ma. I wiesz, co jest najgorsze? Że nikt już nie pyta, jak się czuję. Jak TY się czujesz. Nie wspominają. Nie wypowiadają Twojego imienia. Jakbyś nigdy nie istniała. Jakbyś była snem, który się kończy i nie warto do niego wracać. A ja się z tym nie godzę. Nie potrafię żyć, kiedy mam wrażenie, że tylko ja pamiętam. Że tylko mnie to boli. Cierpię. Ale nie tak zwyczajnie. Nie, że boli mnie serce i oczy od łez. Cierpię w sposób cichy. Jak człowiek, który codziennie siada na kanapie i udaje, że wszystko jest okej, bo przecież nie wypada mówić o nieobecnych, gdy w tle leci serial i herbata stygnie w kubku. Nie było ostatniego spojrzenia. Ani szeptu, że będzie dobrze. I że damy sobie radę. Zabrakło szansy na „przepraszam”, „dziękuję”, „zostań jeszcze chwilę”. Wiesz, czego się boję? Że jeśli przestanę cierpieć… to tak, jakbym przestał kochać. Więc pozwól mi płakać. Niech boli. Bo to jedyne, co mi po Tobie zostało. Twój. Na zawsze🩸


 

Życie ucieka nam między kłótniami, gdy tracimy czas na złość, zawiść, gdy jesteśmy źli na bzdury. Życie płynie szybko, zbyt szybko. Nie zatrzymuje się, nie czeka. Nie daje nam drugiej szansy. Wielu mówi, że gdyby się narodzili raz jeszcze, gdyby mieli inne dodatkowe życie, z całym doświadczeniem i lekcjami, które przerobili, nie popełniliby już tych samych błędów i żyli inaczej Zapominając, że przecież rodzimy się każdego dnia. Że każdy poranek jest nową szansą i każdy wschód słońca jest prezentem od losu. A życie mamy tylko jedno. Więc nie oglądaj się za siebie, nie narzekaj, nie zazdrość, nie kłóć się. Nie złość, nie żyj żalem. Żyj z uśmiechem na ustach, miłością w sercu ❤ i dobrem na dłoni, bądź szczęśliwy i dziel się swoim szczęściem. - autor🩸


 

BYĆ Z KIMŚ Nie chcę być z kimś, kto ze mną wytrzymuje. Chcę być z kimś, kto nie może beze mnie wytrzymać... Nie chcę być z kimś, kto mi nie przerywa, gdy czytam książkę, lecz z kimś, kto przerywa czytanie pocałunkiem... Nie chcę być z kimś, kto może spać koło mnie, tylko z kimś, kto nie wyobraża sobie spać beze mnie... Nie chcę być z kimś, kto potrafi żyć ze mną, lecz z kimś, kto nie potrafi żyć beze mnie... - autor🩸


 

Zamknęła oczy, lecz obraz wszechobecnej czerwieni nie zniknął. Gdy ponownie je otworzyła, wypowiedziała słowa, które przypieczętowały jej los. (...) Pochłonęła ją czerwień. - autor🩸


 

Wiesz, depresja nie wygląda jak non-stop płacz i dramaty. To nie jest ta scena z filmu, gdzie facet siedzi w ciemnym pokoju i wali głową w ścianę. Nie. Depresja potrafi być… spokój. Cholerny spokój. Spokój, który w środku cię zjada. Znasz typa, który zawsze się uśmiecha, gada z każdym, śmieje się z twoich żartów, a w środku czuje pustkę? To ona. Wkurwiająco spokojna, zawsze „wszystko spoko”, zawsze „zobaczymy”. W jej głowie dni mijają jeden za drugim, a plany na przyszłość? Nie istnieją. W myślach krzyczy o przerwę od życia, a na głos mówi, że jest ok. I tak, czasami życie jest tak ciężkie, że myśli o zakończeniu wszystkiego pojawiają się jak czarne chmury nad miastem. Ale ta depresja… nigdy nie pokaże ci twarzy. Jest mistrzynią masek – czasem nawet na siłę, udając, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest moment, w którym musisz się obudzić: możesz to zmienić. Możesz zdjąć maskę i wziąć życie w swoje ręce. Nie jutro, nie za tydzień – TERAZ. Tak, kurwa, będzie ciężko. Tak, będzie cholernie niewygodnie. Ale każdy krok, który zrobisz, każda zmiana myślenia, każda mała akcja – odpycha cię od tego spokoju, który zabija od środka. Depresja może cię złamać, ale nie musi cię definiować. Możesz być tym facetem, który widzi życie nie jako obowiązek, tylko jako wyzwanie. Zaczynasz od drobnych rzeczy: wstajesz rano, robisz jedną rzecz dla siebie, nie poddajesz się nawet jeśli w środku krzyczy chaos. I powoli, kurwa powoli, zaczynasz wierzyć, że twoje życie nie jest odliczaniem dni, tylko tworzeniem ich wartości. I wiesz co? Kiedy w końcu to poczujesz – ten spokój przestanie być wrogiem. Zamiast tego stanie się twoim paliwem. Bo w końcu jesteś świadom, że możesz żyć na własnych zasadach, a nie na zasadach tej cholernie sprytnej depresji. - Adwokat Diabła