Czy też tak uważasz? Bogactwo dla każdego może być czymś innym, np.życie na własnych zasadach. Materializm może być zgubne, bo bez końca mało… 😀👋🍀☯️🍀🌀💬✨


 


 

#fyp #meme #smieszne #zabawne #humor #nawesolo #lol #funny #funnyvideos #dlaciebie #dcb #viral #arekcoccolino


 


 

I wiesz przychodzi taki moment, kiedy już nie tęsknisz. Kiedy nie masz już siły, żeby płakać, prosić, krzyczeć. I przestajesz walczyć i błagać, bo już wiesz, że nie warto. To moment, kiedy Twoje oczy wypłakały już ocean. Kiedy Twoje serce rozerwało się na kwintyliard kawałków. A Twoja dusza pozbawiona już jest lęku o to, co może być jutro. I przestajesz czekać magicznie na coś, bo już wiesz, że magicznie nic się nie wydarzy. Jej zmysłami Wasza M.K🖤


 

Jedyne, czego naprawdę potrzebujesz w życiu, to osoba, która potrzebuje Cię w swoim. ~ Autor nieznany


 


 


 

To nie życie. To ludzie nauczyli mnie, że nie warto być dla każdego i być zawsze. To ludzie pokazali mi, że choć warto być dobrym człowiekiem, trzeba umieć odpuszczać. Niektórych ludzi i niektóre sprawy. Po prostu. Bez tłumaczeń. Dla spokojnego snu i serca. Amen. ~ Śladami miłości


 

" Weź gorący prysznic, zmyj ten cały dzień z siebie. Napij się wina. Zgaś światło. Połóż się. Zamknij oczy. Wsłuchaj się w ciszę. Wsłuchaj się w bicie Twojego serca. Nadal bije. Nadal walczy. Nie poddaje się. Tym sercem jesteś Ty. Przeżyłaś ciężki dzień, ciężki tydzień, miesiąc, rok i za każdym razem dajesz radę. Zrozum, że nikt i nic Ciebie nie powstrzyma. Ty jesteś niezniszczalna! 💪🏻 Pamiętaj o tym. " - Autor nieznany


 

"Każdy potrzebuje człowieka, do którego może się odezwać i powiedzieć: "Jest mi dzisiaj źle, nie wiem, co robić"." - Elżbieta Penderecka


 

To bardzo proste, kto pragnie Cię w swojej przyszłości, dba o Ciebie w teraźniejszości. ❤️ ~ Sześćdziesiąt Sekund


 

"Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy oszukują. Ponieważ esencja związku jest prosta - jeśli kochasz nie ma sensu oszukiwać, a jeśli nie kochasz nie ma sensu być razem." - Ona & On


 

"Swoją drogą polskie nazewnictwo dzięciołów nie jest specjalnie wyszukane. Z wyjątkiem krętogłowa, który wyglądem nie przypomina dzięcioła (a kręci głową w zakresie niemal 270 stopni), nazwy wszystkich gatunków składają się ze słowa „dzięcioł” i przymiotnika odnoszącego się do barw lub wielkości. Może jest tak dlatego, że dzięcioły wyraźnie różnią się budową i trybem życia od pozostałych ptaków? Podobnie jest w języku angielskim – woodpecker (czyli dosłownie: ‘pukacz w drewno’) jest dookreślany kolorem lub rozmiarami (np. dzięcioł duży to great spotted woodpecker, a dzięcioł czarny to black woodpecker). Nazwy naukowe tak zwanych dzięciołów pstrych z rodzaju Dendrocopos pochodzą od greckiego dendron, czyli ‘drzewo’, oraz koptos czyli ‘stukać’. Próżno szukać dzięciołów w heraldyce czy Biblii. Niewiele znajdziemy o nich wzmianek w legendach i mitologii. Picus – łacińska nazwa rodzajowa dzięciołów zielonych – to imię rzymskiego boga pól, lasów i przepowiedni, którego przedstawiano jako młodzieńca z dzięciołem na głowie. Kirke przemieniła go w dzięcioła, bo wzgardził jej miłością. W kulturze ludowej dzięcioł był uważany za zaklinacza deszczu oraz strażnika drzew. We Włoszech uważano, że stukanie dzięcioła zwiastuje deszcz. W Babilonii dzięcioła nazywano toporem Isztar. W Grecji miał zasiadać na tronie Zeusa i jako ptak wyroczni był łączony z kultem płodności. W greckiej mitologii Celeus chciał ukraść miód, którym karmiono w dzieciństwie Zeusa, za co został przemieniony w zielonego dzięcioła. W legendach francuskich dzięcioł odmówił Bogu pomocy przy stworzeniu świata. Ptaki miały tworzyć miejsca na jeziora, stawy i morza. Ponieważ dzięcioł bał się zabrudzić swoje pióra podczas pracy, został ukarany – i od tego czasu musi szukać pożywienia w drzewach oraz gasić pragnienie wyłącznie deszczówką (co oczywiście nie jest prawdą). W polskiej kulturze współczesnej, na co zwrócił uwagę Marek Pióro w książce Plamka mazurka. Jak ptaki odmieniły moje życie, mamy wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Dzięcioł i dziewczyna, a także piosenkę z tekstem tego wiersza śpiewaną przez Marylę Rodowicz. Dzięcioł to także tytuł komedii z 1970 roku w reżyserii Jerzego Gruzy, z Wiesławem Gołasem w roli głównej. W wierszu dla dzieci Jana Brzechwy Opowiedział dzięcioł sowie dzięcioł pojawia się tylko w tytule. Trzeba przyznać, że nie jest to zbyt wiele, biorąc pod uwagę popularność i dużą rozpoznawalność dzięciołów. O powszechnej, długotrwałej znajomości tej rodziny ptaków w Polsce świadczą liczne nazwy miejscowości i ulic: Dzięciołowo, Dzięcioły, ulica Dzięcioła, a także popularne nazwiska Dzięcioł lub Dzięciołowski. Dzięcioły nie są imponujące jak majestatyczne orły, nie są szybkie jak sokoły, nie są inteligentne jak krukowate, nie są doskonałymi lotnikami jak jerzyki ani nie śpiewają pięknie jak słowiki, pokrzewki czy rudziki. Są tajemnicze, bo trudno zobaczyć, co się dzieje w ich dziuplach umieszczonych kilka metrów nad ziemią. Bez wątpienia ich życie jest wyjątkowe i fascynujące – dlatego postanowiliśmy się mu bliżej przyjrzeć". Fragment książki Doroty Zawadzkiej pt. "Werbel, czyli zrozumieć dzięcioły"; ilustrowanej kolorowymi fotografiami Grzegorza Zawadzkiego


 

Kiedyś myślałem, że im więcej ludzi wokół mnie, tym lepiej. Że jak mam ekipę na dziesięć osób, to znaczy, że coś znaczę. Że jak mam z kim wypić, pogadać, pośmiać się, to jestem „kimś”. A potem przyszło życie. I mi, kurwa, pokazało. Z tych dziesięciu zostało może dwóch. Reszta zniknęła jak dym po ognisku – jak tylko przestałem być wygodny, jak tylko zacząłem mówić głośno, co czuję, albo – o zgrozo – miałem gorszy dzień. Ale wiesz co? Dzisiaj nie zamieniłbym tej mojej cichej, małej przestrzeni na żaden tłum. Bo ten mniejszy krąg to nie jest strata – to filtr. Zostają ci, co naprawdę są. Nie dla imprez, nie dla wygody, tylko dla Ciebie. A w zamian? Święty, pierdolony spokój. Zero dram, zero fałszu. Cisza w telefonie, ale cisza, która leczy. Serce spokojne, bo nie musisz już grać nikogo, kim nie jesteś. I jeśli teraz czujesz, że zostałeś sam – to nie jesteś przegrany. Jesteś właśnie w najważniejszym momencie: kiedy budujesz krąg nie liczbowo, ale jakościowo. I z czasem zobaczysz, że mniej znaczy więcej. Mniej ludzi, więcej szczerości. Mniej hałasu, więcej spokoju. Zaufaj temu procesowi. Bo czasem trzeba się, kurwa, zgubić w samotności, żeby odnaleźć siebie. - Adwokat Diabła


 

"Nie życz mi, proszę, spokojnej nocy, codziennie mam tak spokojną, że we śnie mogę umrzeć z nudów, życz mi w końcu niespokojnej i pełnej szaleństwa, takiej chcę nocy od Ciebie". - Piotr Adamczyk


 

Słońce będzie świecić dwa razy jaśniej jeśli właśnie tak będziesz na nie patrzeć.


 

Od iluzji znacznie bardziej wolę rzeczywistość.


 

Nie musisz mieć na sobie kiecki, w której będziesz błyszczała niczym królowa. Pomaluj usta szminką, oczy podkreśl tuszem. Ubierz seksowną bieliznę. I poczuj się bardziej pewna siebie. Tak po prostu. Nikt nie musi wiedzieć, co sprawia, że dodałaś sobie +10 do pewności siebie.


 

Życzę Ci dziś dobrego dnia. Dobrego dla Ciebie, dla Twojej duszy i ciała. ❤️ Tulę Cię dziś mocno bo być może tego potrzebujesz. ❤️


 

Co przykuwa moją uwagę u mężczyzn? Uśmiech. Czasem intrygujący, innym razem prowokujący a niekiedy niewinny.


 

Naucz się przeżywać piękne chwile bo one nie trwają długo.


 

Bądź wyrozumiały dla innych. Bo nigdy nie wiesz z czym ktoś w danym momencie się zmierza. Ale pamiętaj też, żeby być wyrozumiałym dla siebie.


 

Dla każdego Jego "trudne" w danym momencie może być najtrudniejszym w swoim życiu. I nikt nie ma prawa kwestionować, czy ktoś wyolbrzymia swoje problemy czy też nie. Chodźmy w swoich butach. Bo gdy założylibyśmy czyjeś, mogłoby się okazać, że po paru krokach byśmy upadli.


 

Nie igraj ze mną bo ja zacznę igrać z Tobą. Ale po swojemu. 😈


 

Zapamiętaj sobie jedno i weź to głęboko do serca. Na nic do cholery nie musisz sobie zasłużyć! Bo Ty zasługujesz na wszystko co najlepsze!


 

Wolałabym spotkać samego diabła na swojej drodze. A spotkałam Ciebie....


 

Co ma wspólnego kobieta z kotem? Jest przebiegła, chodzi swoimi ścieżkami, łasi się kiedy coś chce, potrafi pokazać pazurki i mruczy, kiedy Jej dobrze. 😁


 

W toksycznej relacji najtrudniej jest dostrzec właśnie tą toksykę. Zauważenie tego to niemały wyczyn. A największym sukcesem i wygraną jest uwolnienie się od tego. Choć bywa to cholernie trudne i nie zawsze łatwe. Jestem całym sercem przy każdym, komu się to udało.


 

Kobieta potrzebuje męskich rąk. Męskich dłoni. Ale takich prawdziwych. Takich, które pomimo swojej męskości obejmą Jej twarz najdelikatniej jak potrafią. Ale też takich, które mocno i pewnie chwycą Ją za brodę i spojrzą prosto w oczy a Ona bez żadnego słowa będzie wiedziała, że jest cała Jego.


 

Nie dzwoń do niego... Wiem, że umierasz z tęsknoty, by znów usłyszeć ten głos... że każda część Ciebie krzyczy, by poczuć chociaż cień obecności... Ale błagam Cię... dla wszystkiego, co w Tobie kruche i cenne... nie dzwoń. Jemu naprawdę nie zależy. Nie obchodzi go, że przez niego nie jesz... że już setki godzin płaczesz, że zamknęłaś się w pokoju i czekasz na wiadomość, która nigdy nie przyjdzie... I wiesz dlaczego... Bo on zna Cię zbyt dobrze. Wie, że mimo wszystkiego – wybaczysz... Że gdy tylko zechce, wróci... i wystarczą dwa zdania, byś znów padła do jego stóp... jakby nic się nie stało. Jakby ból dało się skasować kilkoma słowami... Nie czekaj już. Wypłacz wszystko, co masz do wypłakania... Tak – będzie boleć. Kilka dni... może tygodni... Ale wolę Cię taką – poranioną i silną, niż skazaną na życie w iluzji… w wiecznym „może jutro”, które nigdy nie nadejdzie... Zbierz się w sobie. Podnieś głowę. I wyślij go do diabła... Weź do ręki książkę... Ubierz się ładnie... Wyjdź z domu, nawet jeśli świat wali Ci się na głowę... Bo wiesz co? I tak jesteś już roztrzaskana... nie masz nic do stracenia. Ale błagam... nie żebraj o miłość. Bo ten, kto kocha prawdziwie... nigdy nie rani. -Dariusz Zet


 

"Pamiętaj, że rozpada się tylko to, co było zbudowane na iluzji albo kłamstwie. Rozpada się tylko po to, żeby zmusić Cię do szukania prawdy." — Beata Pawlikowska


 

Było kiedyś tak, że każdy Twój krok ktoś oceniał. Zrobiłeś coś inaczej – już patrzyli krzywo. Podjąłeś decyzję po swojemu – od razu gadka, że źle. Zrobiłeś błąd – wypomnieli Ci go pięć razy bardziej, niż powinno boleć. I nie minęło dużo czasu, aż sam zacząłeś się zastanawiać, czy przypadkiem to wszystko to nie Twoja wina. Ale wiesz co? W którymś momencie w końcu się budzisz. Zrywasz się z łóżka nie po to, żeby się komuś tłumaczyć, tylko żeby wreszcie żyć po swojemu. I nie – nie stajesz się przez to zimnym skurwielem. Po prostu zaczynasz rozumieć, że nikt nie przeżyje za Ciebie Twojego życia. Więc przestajesz tłumaczyć się ludziom. Przestajesz zabiegać o ich zrozumienie. I wreszcie zaczynasz zapierdalać przed siebie – z głową uniesioną wysoko, nawet jak wszystko dookoła się wali. Bo Ty: nie jesteś przegrywem – Ty jesteś w procesie, który inni olewają, bo nie mają jaj. nie masz porażek – masz konkretne lekcje, których nikt Ci nie zabierze. nie boisz się ludzi – po prostu szanujesz własny spokój. nie jesteś zamknięty w sobie – po prostu nie marnujesz energii na pierdolenie o niczym. nie jesteś samotny – Ty wreszcie jesteś ze sobą i to Ci pasuje. I właśnie dlatego ludzie Cię nie rozumieją. Bo oni dalej siedzą w miejscu, a Ty idziesz. Krok po kroku. Raz szybciej, raz wolniej – ale zawsze do przodu. I nikogo nie pytasz o zgodę. Bo to nie ich życie. To Twoje. A oni? Gadają. Bo nic więcej nie potrafią. Więc wiesz co? Brawo, chłopie. Nie przestawaj. Rób swoje. I jak trzeba – z uśmiechem na mordzie, ale dalej z zaciśniętymi zębami. Jeszcze pokażesz światu, kto tu kurwa wrócił silniejszy. - Adwokat Diabła


 

Pamiętam ten moment, jak siedziałem na klatce schodowej, z papierosem w ręku i pustką w głowie. Kolejny raz napisałem do kogoś, kto miał mnie kompletnie w dupie. Odpisał po trzech dniach – „sorki, zapomniałem”. A ja siedziałem i analizowałem każde słowo tej wiadomości, jakby od niej zależało moje samopoczucie. I wtedy coś we mnie pękło. Pomyślałem: „Kurwa, serio? Ja – dorosły facet – mam się prosić o uwagę?!” To nie jest miłość. To nie jest przyjaźń. To nie jest szacunek. To jest jebane żebranie o bycie zauważonym. Od tamtego dnia postanowiłem przestać biegać za ludźmi, którzy mają mnie gdzieś. Bo prawda jest taka: jak musisz się o coś prosić, to znaczy, że nie jesteś tam mile widziany. I to nie jest twoja wina – po prostu nie jesteś ich człowiekiem. I bardzo dobrze. Bo gdzie indziej ktoś właśnie czeka, żeby zapytać: „Jak się trzymasz?” „Zrobić Ci kawę?” „Co u Ciebie?” Bez powodu. Bez okazji. Po prostu dlatego, że jesteś ważny. Wiesz, co się zmienia, gdy przestajesz latać za tymi, którzy nawet nie spojrzą w Twoją stronę? Zaczynasz widzieć tych, którzy są przy Tobie cały czas. Nie są głośni, nie świecą się jak złote zegarki na Insta. Ale są. I kurwa, to są najlepsi ludzie na świecie. To oni podniosą telefon o drugiej w nocy. To oni rzucą wszystko, żeby podjechać, gdy leżysz na mentalnym dnie. To oni przypomną Ci, kim jesteś, gdy sam o tym zapomnisz. Więc nie, nie marnuj już więcej czasu na tych, co widzą w Tobie tylko opcję. Ty nie jesteś „opcją”. Ty jesteś kurwa człowiekiem z sercem, historią i wartością. Idź tam, gdzie Cię szanują. Gdzie nie musisz udawać kogoś innego. Gdzie jesteś wystarczający, nawet jak masz gorszy dzień. Bo życie jest zbyt krótkie, żeby tracić energię na ludzi, którzy nie daliby Ci szklanki wody, jakbyś się jebał w płomieniach. Dbaj o tych, którzy dbają o Ciebie. I pamiętaj – to nie Ty jesteś „zbyt wrażliwy”. To oni są zbyt kurwa obojętni. - Adwokat Diabła


 

Jak przechodzić przez trudne? Wiesz, czasami życie daje ci chwilę wytchnienia. Myślisz sobie: „Okej, chyba zaczyna się układać”. Ciszej jest. Jakby ta burza, co napierdalała przez ostatnie tygodnie, w końcu odpuściła. I masz nadzieję – taką cichą, ale prawdziwą – że będzie spokojniej. Że w końcu można będzie normalnie oddychać. Ale wtedy jeb - jakby ktoś znów pociągnął za spust wichury. I wraca to wszystko. Znowu zgrzyty, znowu niezrozumienie, znowu to jebane poczucie, że jesteś sam w tym wszystkim. I nie wiesz nawet, co bardziej boli - to co się dzieje, czy to, że miałeś nadzieję, że już będzie lepiej. No i stoisz. Kurwa, stoisz pośrodku tego bałaganu. I wszystko w tobie krzyczy, żeby spierdalać. Żeby uciekać, zniknąć, zamknąć się. Albo... odpalić z całej siły, wybuchnąć. Ale wtedy coś się zmienia. Wchodzisz głębiej w siebie. I zamiast nakurwiać, siadasz. Dosłownie, metaforycznie – jak kto woli. Oddychasz. Nie spierdalasz przed tym. Po prostu... jesteś. I przypominasz sobie, że siła to nie jest napinka, nie krzyk, nie „mam wszystko w dupie”. Siła to czasem właśnie ta cisza, która w tobie zostaje, kiedy wszyscy chcą cię rozpieprzyć. To, że nie oddajesz tym samym. Że nie musisz niczego udowadniać. Że wybierasz być człowiekiem. Autentycznym. Kurwa, prawdziwym. Wiesz, miłość to nie zawsze czułe słówka i ciepła herbata pod kocykiem. Czasami miłość to, że siedzisz ze sobą, kiedy jesteś w rozsypce. Że nie odwracasz się od siebie, nawet jak w środku wszystko płacze. Że mówisz sobie: „Jestem. Nie zostawię cię. Przejdziemy przez to razem”. To jest jądro tej całej gry. Nie uciekać. Nie udawać. Zostać. Z sobą. Ze swoją raną. Z prawdą. I nie, to nie znaczy, że masz być idealny. Masz prawo się wkurwiać, masz prawo płakać. Ale masz też prawo nie odpowiadać przemocą na przemoc. Nie musi cię zjadać ta zgnilizna świata. Bo pod tym wszystkim - pod chaosem, pod stresem, pod ranami - masz coś, czego ci nikt nie odbierze. Masz siebie. Masz serce. Masz wewnętrzny ogień, który może zgasł, ale nie zniknął. I możesz, kurwa, wrócić. Codziennie od nowa. Z każdym oddechem. Jeśli teraz jesteś w środku burzy - nie jesteś sam. Oddychaj. Zostań. Posłuchaj tego, co naprawdę w tobie potrzebuje czułości. I daj sobie ją. Nawet jeśli świat ci jej nie daje. Ty możesz. I jeśli czujesz, że to do ciebie gada - powiedz sobie w myślach, albo na głos, jak mantrę: Przepraszam. Wybacz mi. Proszę. Dziękuję. Kocham Cię. Dla siebie. Dla tego chłopaka w tobie, co stoi sam w deszczu i nie wie, gdzie się schować. Niech wie, że już nie musi sam. Bo my tu jesteśmy. Połączeni. Przez prawdę. Przez miłość. I tak, kurwa – to wystarczy, żeby przejść każdą burzę. Dzięki, że jesteś. Trzymaj się, Bracie. 🤜🤛 - Adwokat Diabła


 

"Wiesz, co jest najtrudniejsze? Nie te wszystkie życiowe pierdoły, które można ogarnąć telefonem, przelewem czy wizytą u mechanika. Najtrudniejsze to wstać z łóżka, kiedy wszystko w środku wrzeszczy, żeby zostać. Kiedy czujesz, jakby cię życie rozjebało na milion kawałków, a mimo to zbierasz się – powoli, po kawałku – i mówisz: „Jeszcze nie dziś, skurwysynie.” Patrzysz w lustro, twarz zmęczona, oczy puste, ale gdzieś tam głęboko tli się iskra. I ubierasz się. Zakładasz tą samą bluzę, w której walczyłeś wczoraj. Wychodzisz. Dajesz radę. Nikt nie widzi, co się dzieje w środku. Dla innych jesteś normalny. Czasem się uśmiechniesz, czasem rzucisz żartem. A w środku? Chaos. Ale idziesz dalej. Bo najwięksi twardziele to nie ci, co krzyczą na siłowni i wrzucają motywacyjne cytaty. Najwięksi to ci, co się nie poddają, chociaż wszystko ich boli. Co podnoszą się codziennie, mimo że nie mają siły. Bo wiedzą, że każda taka wstawka to cichy bunt wobec wszystkiego, co próbowało ich złamać. Więc jak dziś znowu wstałeś – mimo że było ciężko – to pamiętaj: już wygrałeś. A reszta? Reszta to tylko kolejny dzień do przeżycia, kolejna bitwa do wygrania. I kurwa, dasz radę." - Adwokat Diabła


 

Ej, słuchaj… Czasem życie łapie człowieka za kark i mówi: „Siadaj, pogadajmy.” I nie chodzi tu o dramatyczne upadki. Czasem po prostu głowa mówi „dość”, a serce już dawno nie nadąża. No i trzeba się na chwilę wycofać… nie żeby się poddać, tylko żeby się poukładać. Właśnie w takim momencie jestem. Oddech. Cisza. Reset. Nie znikam na zawsze, nie odchodzę. Po prostu robię przestrzeń. Ale zanim zamilknę, chcę Ci coś zostawić. Coś, co nie daje mi spokoju. Bo to historia, która mnie samego rozjebała od środka. Ale też poskładała. Na blogu pojawi się opowieść. W kawałkach. Bez lukru. Bez udawania. To nie będzie historia o tym, jak jest fajnie i kolorowo. To będzie historia o tym, co się dzieje z człowiekiem, kiedy ktoś zabiera mu kawałek duszy. Nie przez przypadek nazwałem to: „Skradziona niewinność.” Bo to nie jest tylko tytuł. To stan. To rana, która nie krwawi na zewnątrz, ale wewnątrz - cały czas. To opowieść o tym, jak się podnosisz, choć każdy kawałek Ciebie mówi: „leż”. To droga przez piekło, żeby odnaleźć w sobie światło. Ale hej - to też historia o mocy. O tym, że można być połamanym i dalej iść. Że możesz być w rozsypce, a i tak ulepisz siebie na nowo. Z bliznami. Ale silniejszy. Jeśli znasz tę historię - proszę Cię, nie spoileruj. Daj innym poczuć to, co Ty poczułeś. Nie odbieraj emocji. A Ty, który to czytasz pierwszy raz - czytaj do końca. Nie oceniaj po pierwszych zdaniach. Bo prawda nie zawsze krzyczy. Czasem siedzi cicho w ostatnim akapicie. To opowiadanie jest częścią czegoś większego. Zbioru historii o emocjach, które miały być wyciszone… Ale nie będą. Bo ja już nie chcę milczeć. Do zobaczenia w tej opowieści. Niech zrobi Ci w sercu to, co zrobiła mi. Trzymaj się. I pamiętaj - zawsze możesz wstać. Nawet, jak się kurwa nie chce. - Adwokat Diabła


 

Kiedyś miałem kumpli. Wiesz, takich, co to zawsze byli obok. Śmiali się głośno, przybijali piątki, pili ze mną wódkę i gadali o marzeniach, jakbyśmy wszyscy lecieli w tę samą stronę. A ja – głupi – wierzyłem, że to jest właśnie przyjaźń. Ale życie, kurwa, to nie bajka. Z czasem zauważyłem, że niektórzy śmieją się najgłośniej, kiedy ty się potykasz. I że te piątki w plecy potrafią się zamienić w noże, jak tylko się odwrócisz. Nie robią tego zawsze od razu. Czasem udają dobrych. Czasem mówią ci, że jesteś zajebisty, a za rogiem życzą ci, żebyś spierdalał. To boli. Ale to też budzi. Bo wtedy zaczynasz rozumieć, że nie każdy, kto jest obok, jest z tobą. Nie każdy, kto cię zna, ci kibicuje. I nie każdy uśmiech znaczy „szanuję cię, bracie”. Czasem ten uśmiech to tylko maska, pod którą siedzi zazdrość. Taka cicha, brudna zazdrość, która nie znosi twoich sukcesów, bo przypomina im o ich własnym pierdolonym lenistwie. Ale wiesz co? To zajebiście ważna lekcja. Bo kiedy już to ogarniesz – przestajesz się rozdrabniać. Przestajesz szukać aprobaty tam, gdzie nigdy jej nie było. Zaczynasz budować swoje życie na swoich zasadach. I nagle się okazuje, że nie potrzebujesz tłumu. Wystarczy ci dwóch, trzech ludzi, którzy są prawdziwi. A reszcie – dziękujesz za lekcję i idziesz dalej. Z podniesioną głową. Z własnym celem. I z tą pierdoloną siłą, której nie da się kupić – bo wykuwa się ją z rozczarowań, zdrad i wniosków, które bolą. Nie musisz być dla wszystkich. Bądź dla siebie. I dla tych, co naprawdę są z tobą. Reszta? To tylko hałas. - Adwokat Diabła


 

Był taki dzień, że siadłem na podłodze w kuchni o 3 w nocy. Bez łez, bez krzyku. Po prostu pustka. Nie miałem już siły walczyć, nie wiedziałem, co dalej. Życie mnie napierdoliło tak, że nie byłem pewien, czy jeszcze potrafię się podnieść. I wiesz co? Wtedy zrozumiałem jedno – ludzie często gadają: „Weź się w garść”, „Inni mają gorzej”, „Ogarnij się”. Ale nikt, kurwa, nie siedział w mojej skórze. Nikt nie słyszał tego, co działo się w mojej głowie. Więc przestałem czekać na zrozumienie. Przestałem udowadniać coś światu. Zacząłem budować siebie od nowa – po cichu, powoli, kurwa z uporem. Bo czasem, jak życie cię przywali, to jedyne, co ci zostaje, to milczenie. Ale właśnie w tym milczeniu rodzi się nowa siła. Taka, której nikt ci już nie zabierze. Więc nie oceniaj bólu, którego nie przeżyłeś. I jeśli sam właśnie leżysz rozjebany na mentalnym dnie – to nie jesteś słaby. Jesteś w procesie. A każdy skurwiel, który tam był, wie, że najwięksi wojownicy rodzą się w ciszy. Idź dalej. Kurwa, idź dalej. Bo jeszcze się zdziwisz, jak bardzo cię stać. - Adwokat Diabła


 

Był taki moment, że siedziałem na podłodze, dosłownie i w przenośni. W portfelu echo, w głowie burdel, a w sercu – ciemno jak w dupie. Każdy dzień to była walka, żeby się w ogóle podnieść z łóżka. I wiesz co? Przeklinałem wszystko – siebie, świat, życie. Ale coś we mnie krzyczało: „kurwa, jeszcze nie teraz, jeszcze nie koniec”. I tak dzień po dniu, krok po kroku, człapałem pod tę górę. Bez sił, bez pewności, że dam radę. Ale parłem. I wiesz co? Z każdym metrem w górę było trudniej… ale też ciszej w głowie, jaśniej w duszy. I nagle – widok. Kurwa, taki, że dech zapiera. Nie dosłownie – chodzi o życie. O ten moment, kiedy patrzysz wstecz i mówisz sobie: „było ciężko jak skurwysyn, ale było warto”. Bo właśnie o to chodzi. Im większe gówno przerzucisz, tym bardziej pachnie zwycięstwo. Im trudniej masz teraz, tym piękniej będzie później. Tylko nie stój. Nie odpuszczaj. Bo to wszystko, co dziś cię gniecie – jutro będzie twoją siłą. To, co teraz boli, kiedyś będzie twoją pieprzoną dumą. - Adwokat Diabła


 

Wiesz… kiedyś myślałem, że życie to sprint. Że trzeba zapierdalać, wyprzedzać, nie oglądać się za siebie. Tylko że w tym biegu zacząłem gubić siebie. Były chwile ciszy, takie, co ryją banię bardziej niż najgłośniejsza kłótnia. Była samotność – ta prawdziwa, nie ta na Insta. Było też udawanie… żeby tylko komuś pasować. Żeby nie być tym „dziwnym”. Żeby nie zawieść. Aż pewnego dnia coś pękło. I poszedłem w swoją stronę. Powoli, bez fajerwerków, ale kurwa – w zgodzie ze sobą. I wiesz co? Nikt tam nie kazał mi kłamać. Nie musiałem grać kogoś, kim nie jestem. Nie trzeba było ranić innych, żeby samemu się utrzymać na powierzchni. To była droga, na której po raz pierwszy od dawna – miałem czyste sumienie. I chociaż nie była łatwa, chociaż każdy krok bolał… To była moja droga. Wolna. Prawdziwa. I kurwa – bezcenna. - Adwokat Diabła


 

Anioły są niewidzialne, ale wiemy że istnieją. One są przy nas i chronią nas. To ludzie, którzy nas kochali i odeszli za wcześnie. ~ Autor nieznany

 


Miłość nie zostawia Cię z wątpliwościami. Nie każe Ci zgadywać, czy jesteś ważna. Nie milknie wtedy, gdy najbardziej potrzebujesz słów. Nie znika, gdy płaczesz, i nie wraca tylko wtedy, gdy mu wygodnie. Jeśli ktoś naprawdę Cię kocha – to Cię wybiera. Codziennie. W czynach, a nie tylko w słowach. W spojrzeniach, które mówią „jesteś dla mnie ważna”. W obecności, która nie znika przy pierwszej trudności. Miłość to nie jest wieczna niepewność. To nie jest analiza wiadomości i próba zrozumienia, co ktoś miał na myśli. To nie jest ból, który czujesz, gdy znowu zasypiasz z pytaniem: „czy mu zależy?”. Jeśli ktoś pozwala Ci wątpić, jeśli przez niego czujesz się niewystarczająca, jeśli więcej Cię boli, niż koi – to nie jest miłość. Bo prawdziwa miłość nie sprawia, że się boisz. Sprawia, że wreszcie czujesz się bezpieczna. ~ Kobieta Zwykła – ❤️


 

Są mężczyźni, którzy przepraszają pięknie. Cicho. Czule. Ze spuszczonym wzrokiem. Mówią: „to się nie powtórzy”. „Już zrozumiałem”. „Naprawdę mi zależy”. I może nawet przez chwilę w to wierzysz. Bo kochasz. Bo chcesz wierzyć. Bo nadzieja w Tobie krzyczy głośniej niż rozsądek. Ale potem przychodzi dzień, w którym znowu robią to samo. I znowu przepraszają. I znowu nic się nie zmienia. Bo dla nich przeprosiny to sposób, żeby Cię zatrzymać, a nie sposób, żeby się naprawić. Prawdziwe „przepraszam” to nie słowo. To działanie. To decyzja. To zmiana. A jeśli jej nie ma — to nie przeprosiny, to manipulacja. ~ Kobieta Zwykła – ❤️


 

Jeśli musisz się tłumaczyć z każdej wiadomości, z kim rozmawiałaś, gdzie byłaś, dlaczego się uśmiechnęłaś — to nie jest miłość. Miłość nie kontroluje. Nie sprawdza telefonu w nocy. Nie budzi w Tobie lęku przed kolejnym pytaniem. Miłość ufa. Miłość daje przestrzeń. Miłość nie zamyka Cię w złotej klatce, nazywając ją troską. Nie przyszłaś na świat, żeby się wiecznie tłumaczyć, usprawiedliwiać, prosić o pozwolenie na bycie sobą. Jeśli ktoś kocha — nie zabiera Ci powietrza. Tylko idzie obok i pozwala Ci oddychać. ~ Kobieta Zwykła –


 

Są mężczyźni, którzy boją się silnych kobiet. Nie dlatego, że te kobiety krzywdzą. Ale dlatego, że ich obecność odbiera władzę tym, którzy budują ją na cudzym milczeniu. Boją się kobiet, które mówią wprost. Które nie proszą o pozwolenie na istnienie. Które wiedzą, kim są — nawet, jeśli są poranione. Więc próbują je uciszyć. Ośmieszyć. Podważyć. Zasugerować, że są „trudne”, „za dużo”, „przesadzone”. Ale nie daj się temu oswoić. Nie ucz się strachu przed swoją własną siłą. Nie chowaj skrzydeł tylko dlatego, że ktoś nie potrafi na nie patrzeć. Twoja siła nie jest problemem. To ich słabość nie potrafi jej udźwignąć. ~ Kobieta Zwykła –


 

Byłam z nim kilka lat. Z człowiekiem, który miał dwie twarze. Dla innych – czarujący, pomocny, uprzejmy. Dla mnie – wybuchowy, drażliwy, wiecznie zdenerwowany. Potrafił się wściekać o najdrobniejszą rzecz. Krzyczał. Wyzywał. Obrażał. A potem… udawał, że nic się nie stało. A ja – tłumaczyłam. Usprawiedliwiałam. Wybaczałam. Bo wierzyłam, że to się zmieni. Że „ma trudny czas”. Że „to przez pracę”. Że „mnie kocha, tylko nie umie tego okazać inaczej”. Byłam naiwna. Bo on się zmieniał. Na chwilę. A potem było jak dawniej. I gorzej. Bo za każdym razem traciłam kawałek siebie. W końcu powiedziałam: dość. Choć było ciężko. Choć się bałam. Choć długo się wahałam, bo przecież „tyle razem przeszliśmy”. Ale nie mogłam już znieść braku szacunku. Tego, że ktoś, kto powinien mnie kochać – traktował mnie jako worek treningowy. Odeszłam. I to była najlepsza decyzja w moim życiu. Poczułam ulgę. Poczułam, że wracam do siebie. Dziś chcę Ci powiedzieć coś ważnego: Nie łudź się, że on się zmieni. Nie marnuj lat na kogoś, kto nie widzi w Tobie wartości. Nie pozwól, żeby ktoś Cię ranił, krzyczał na Ciebie, wyładowywał swoje frustracje – i nazywał to miłością. Miłość nie boli. Miłość nie podnosi głosu. Miłość nie niszczy. Nie bądź jak ja – nie czekaj latami na coś, co nie nadejdzie. Odejdź, zanim zapomnisz, kim byłaś, zanim zaczęłaś się bać własnego domu. - Kobieta Zwykła -


 

Są mężczyźni, którzy potrafią wracać jak bumerang. Nie wtedy, gdy Ty czekasz… ale gdy Ty wreszcie zaczynasz zapominać. Wiedzą, kiedy się odezwać. Wiedzą, co powiedzieć. Wiedzą, jak obudzić nadzieję, którą tak długo w sobie nosiłaś. I choć już dziewięć razy odchodzili… Ty wciąż się łudzisz, że może tym razem zostanie. Że dojrzał. Zrozumiał. Zatęsknił. Ale prawda jest taka: kto naprawdę chce zostać — nie odchodzi wciąż od nowa. Nie buduje miłości na zgliszczach nieobecności. Nie zostawia za każdym razem, gdy robi się trudno. Nie pozwalaj wracać komuś, kto nie potrafi być obecny na co dzień, a przypomina sobie o Tobie tylko wtedy, gdy jego świat zaczyna być zbyt pusty. Nie jesteś opcją awaryjną. Nie jesteś emocjonalnym przystankiem. Nie jesteś dziewiątą szansą na tę samą krzywdę. ~ Kobieta Zwykła –


 

Widzę, że nic nie publikujesz z nią/nim. - Jesteście jeszcze razem? - Tak, ale dziś jestem na tyle dojrzały, aby wiedzieć, że nie musimy ujawniać naszego związku w mediach społecznościowych, tylko po to, by inni wiedzieli, że wszystko gra. Ponieważ, nie wszyscy, którzy lubią nasze zdjęcia i codziennie obserwują profil, niekoniecznie lubią nasze szczęście. ~ Nowotny


 

Nie mogę wejść z nim do restauracji. Nie wynajmę z nim mieszkania. Na plażę też nie wejdziemy, bo komuś przeszkadza. W pociągu spojrzą na nas krzywo, w autobusie poproszą o bilet dla niego albo… o wyjście. Ale kiedy wszystko się wali - on zostaje. Kiedy twoje dziecko zaginie w lesie, on nie odpocznie, dopóki go nie znajdzie. Gdy przyjdzie burza, zawieje śnieg, a samochód wpadnie do rowu - on nie zawaha się ani sekundy. Wbiegnie w ogień. Wskoczy do wody. Pójdzie tam, gdzie ty nie dasz rady - nie dlatego, że musi. Bo chce. Bo kocha. To tylko pies? Nie. To serce, które bije dla ciebie nawet wtedy, gdy świat się odwraca. Dla tych, którzy nigdy nie zrozumieli, co to znaczy mieć psa. ~ Autor nieznany, tłumaczenie: Duszą Podszyty